czwartek, 6 czerwca 2013

33. Some addictions ...

Cześć miśki! Długo mi zeszło, wiem. Obiecuję, jeszcze tylko 2 tygodnie szkoły, a potem będziecie mogli wyczekiwać odcinków co drugi dzień.
Czekał ktoś w ogóle?


Tej nocy śnił mi się Matt. Nie widziałam dokładnie jego twarzy, ale nie mogłam pomylić go z nikim innym. Siedział w ciemnym pomieszczeniu, na brzegu łóżka, z głową schowaną w dłoniach, po których spływały łzy. Światło, które nikle docierało do cichego pokoju pochodziło prawdopodobnie od księżyca. Księżyca w pełni. Dokładnie pamiętam. Podeszłam bliżej, chciałam go dotknąć, ale z każdym krokiem traciłam oddech. Był nieobecny, nie wiedział tego, co działo się ze mną. Patrzył w podłogę. Nie rozumiem tego, co stało się później... Struga światła przecierająca się przez mrok, wypaliła na zewnętrznej stronie jego dłoni znak. A może to był tatuaż? Tak wyglądał, przypominał mi coś, kogoś. Później słyszałam już tylko znaną mi melodię, którą któryś z chłopaków często nucił. Wszystko zaczęło się rozpływać, a ze snu wyrwał mnie rozespany głos Matta.
Zegarek na szafce nocnej wskazywał na środek nocy, jednak Shads stał ubrany przy łóżku sypialni.
-Nicki - powiedział szeptem, ale ja myślałam tylko o tym, żeby wrócić do swojego snu - Kocurku, wstawaj - zebrał moje włosy i pogłaskał mnie po policzku.
-Co się dzieje? - ciężko uchyliłam powieki i rozprostowałam obolałe ramię.
-Jadę do szpitala - odparł. Instynktownie zrzuciłam się z siebie kołdrę i usiadłam prosto na brzegu łóżka.
-Co się stało? Coś z Amy? Powiedz mi! - zerwałam się na równe nogi, w amoku poszukując części garderoby.
-Spokojnie - Matt kurczowo złapał mnie za rękę i pocałował w czółko - z Amy wszystko dobrze.
-Nic nie rozumiem...
-Brian jest w szpitalu. Ktoś go pobił, ale nie wiem dokładnie co się stało. Muszę się dowiedzieć, a ty połóż się spać - mocno przytulił mnie do klatki, mimo stawianego przeze mnie oporu.
Był tak blisko, że wspomnienie koszmarnego snu uderzyło we mnie z ogromną mocą. Przeszedł mnie dziwny dreszcz i niepohamowana chęć wypłakania się w jego ramionach. Zerknęłam na jego dłoń, ale oprócz znanych mi tatuaży nie pojawił się nowy. Bałam się, chociaż sama nie wiedziałam czego. Ten rodzaj strachu jest najgorszy...
-Ciii maleńka, nie płacz, wszystko będzie ok. Myślisz, że pierwszy raz wyciągam Hanera ze szpitala po jakiejś bójce? Naprawdę wszystko gra.
-Chcę jechać z tobą! - wyrwałam mu się i złapałam jeansy leżące na fotelu. Z szafy Matta wyciągnęłam jakąś bluzę i zapięłam ją pod szyję - Gdzie kluczyki? Jedźmy już!
-Nicki, nie musisz... - jeszcze w przedpokoju starał się mnie zatrzymać, ale nie dałam się.
-Muszę! Jest środek nocy, a ty jesteś jeszcze rozespany. Nie puszczę cię samego - niezdarnie włożyłam za duże trampki i kaptur na głowę. Wstyd pokazać się gdziekolwiek w takim stanie, ale było mi już wszystko jednego - Po drugie Ali będzie się martwić, ktoś musi ją pocieszyć. Jest już na miejscu?
-Johnny po nią pojechał.
-No to na co my jeszcze czekamy? - pociągnęłam go za rękę i już kilkanaście sekund później byliśmy w drodze.


Moja zdolność kojarzenia faktów była na tyle uśpiona, że nie zorientowałam się, że zaparkowaliśmy pod tym samym szpitalem, w którym spędzaliśmy każdy dzień z Amy. Tym bardziej nie przyszło mi do głowy, że to właśnie ten szpital, w którym lekarzem był Chris. Zmierzając na oddział chirurgii nie myślałam o tym, że będzie to jedna z trudniejszych nocy nie tylko w życiu Gatesa, ale również całego band'u, Alice, moim ... Nie dało się przeoczyć całego składu zespołu na szpitalnym korytarzu. Jimmy już rozmawiał z lekarzem, równocześnie próbując pocieszyć Alice.
-Ja się nią zajmę - złapałam ją za ramię i zmusiłam go spojrzenia mi w oczy.
Chociaż sama nie wyglądałam najlepiej muszę stwierdzić, że Alice wyglądała fatalnie. Była niewyspana, wczorajsza i czuć było od niej alkohol. Na jej twarzy pozostały resztki ostatniego makijażu, miała podkrążone oczy i wypieki, a ubrania wyglądały jak wyjęte psu z gardła.
-Mała, wszystko będzie dobrze, Syn to kawał skurczybyka, da sobie radę - pogłaskałam ją po włosach - Byłaś już u niego?
-Ma jakieś badania, nikogo nie chcą wpuścić - zachilipiała i zaniosła się płaczem.
-Pewnie zaraz będziesz mogła do niego wejść, a przecież nie może zobaczyć cię w takim stanie - otarłam łzy z jej policzków i złapałam pod rękę, równocześnie puszczając chłopakom oko - Chodź do łazienki, musisz się ogarnąć.
Zdjęłam z ręki jedną z gumek do włosów, które zawsze mam przy sobie i zrobiłam Alice starannego kucyka. Zmusiłam ją do przemycia twarzy wodą, co usunęło zacieki po makijażu. Było lepiej.
-Dałabym ci miętówkę, ale nie mam. Mam za to mentolowe szlugi! - wygrzebałam paczkę z kieszeni bluzy Shadsa - To już coś. Może to trochę postawi cię na nogi.
-Tu nie wolno palić - szepnęła.
-Od kiedy dbasz o to co wolno, a czego nie?
Wjazd na ambicję Alice zawsze działał. Zaciągnęła się dwa razy, a chwilę później dołączyła do nas Alexis, z kubkiem gorącej kawy.
-Pij dziewczyno, bo wyglądasz jak siedem nieszczęść - podała jej parujący napój.
-To moja wina ... - szepnęła.
-O czym ty mówisz? Ktoś go pobił, to się zdarza. Jest rozpoznawalny, może chcieli wyciągnąć od niego kasę, telefon.. nie wiem, ale takie rzeczy zdarzają się codziennie.
-To moja wina Nicole! - wrzasnęła - Wy nic nie wiecie! Nie rozumiecie... - wybuchnęła spazmatycznym płaczem, który wywołał u mnie dreszcze.
-Spokojnie... - szepnęła Alex. Starała się ją uspokoić, jednak Alice bladła w oczach, aż w końcu osunęła się na podłogę.
-Nie pójdę tam! Wszystko skończone, rozumiecie?! On nie będzie chciał mnie znać! - wrzeszczała, a całe jej ciało przeraźliwie dygotało.
-Dlaczego? - złapałam ją za ramiona, jednak milczała. Siedziałyśmy tak kilka minut, aż wreszcie się przełamała.
Przełknęła ślinę, a gniew na jej twarzy zastąpił ból. Ból i smutek. Wpatrywała się we mnie swoimi fiołkowymi oczami, które Haner tak bardzo kocha. W końcu szepnęła:
-Bo byłam dziwką... dziwką Drewa i dziwką jego kolesi. Bo byłam ćpunką i alkoholiczką, a za działkę zrobiłabym wszystko. Bo mam u niego długi. Długi , za które Syn tu teraz leży.
Powiedziała to zupełnie bez żadnych emocji. Teraz z jej twarzy nie umiałam wyczytać ani słowa. Patrzyła na mnie bez mrugnięcia oka i zaciągała się jednym papierosem za drugim. 

-Nie powiedziałaś mi...
-Nie było czym się chwalić - fuknęła.
-Teraz to nieważne. Jesteś zupełnie kim innym - powiedziałam cicho - Jeśli miałaś problem to mogłaś powiedzieć mnie, Brianowi, albo komukolwiek z nas. Pomoglibyśmy ci.
-Ten dupek zjawił się nie wiadomo skąd. Z nim nie ma żartów. Nie chciałam was w to mieszać, rozumiesz? Ale nie miałam kasy, żeby go spłacić, więc jego kumple skatowali Hanera... Wiesz jak się z tym czuję? Nie powinnam mu się nawet pokazywać.
-Gadasz bzdury! - zaprotestowała Alexis - Musisz mu to wszystko wyjaśnić, opowiedzieć mu, wytłumaczyć. Jesteś mu to winna.
-Wiem. Nigdy już nie spłacę długów przeszłości...

Przyszedł Zacky i powiedział, że z Synem wszystko dobrze i można do niego wejść. Zabrałyśmy Alice i podążyłyśmy za nim. W sali czekała mnie niemała niespodzianka. Koszmarna niespodzianka... Christopher.
-Witaj Nicole, z waszym kumplem będzie dobrze. Rozcięty łuk brwiowy, stłuczenia, posiniaczenia, mały krwiak, który się wchłonie, rozcięta warga i to by było na tyle - uśmiechnął się drwiąco i szepnął mi do ucha - Swoją drogą mogę pogratulować ci towarzystwa. Kryminaliści i bandyci.
-Spieprzaj gnoju - warknęłam, jednak wychodząc tylko pokiwał głową, a drwina z jego twarzy nie zniknęła.
-Doktorku, jeśli chcesz, to mogę ci ukrócić ten pedalski uśmieszek - usłyszałam głos Sewarda za swoimi plecami.
-A po drugie - dodał Rev - trochę kiepsko to wszystko zszyte - wskazał na rany Gatesa.
-Serio? Stary, w piątek koncert, jak ja z tym będę wyglądał! - warknął sam poszkodowany.
-Nie tylko z tym... - dotknął sińców na twarzy Hanera, a ten syknął z bólu - Ajććć. No ale w charakteryzatorni ładnie ci to podmalują, Revuś tego dopilnuje! - poczochrał go po włosach i chciał dać soczystego buziaka w policzek.
-Zwariowałeś? Dostałem w pysk, to prawda, ale orientacja mi się nie zmieniła przyjacielu, chociaż całkiem seksowny z ciebie kociak, nie powiem, że nie, mrrrru! - przejechał palcem po klatce Reva i zaraz wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem, zerkając na speszonego Chrisa. Wyszedł tak szybko jak się pojawił.
-Możecie zostawić nas samych? - rozbrzmiał zachrypnięty głos Alice.
-Czekam w samochodzie stary, odwiozę cię do domu - powiedział Jimmy, a zaraz po tym wszyscy się rozeszli. My wstąpiliśmy jeszcze do Amy, ale spała, więc nie chcieliśmy jej budzić.
-To co, wracamy do domu niedobrzelcu? - Matti dał mi lekkiego pstryczka w nos.
-Tak. To była jedna z najcięższych nocy mojego życia. Jestem wykończona - oparłam się o niego, a już po chwili czułam, że latam. Jego silne ramiona trzymały mnie w powietrzu. Położył mnie na tylnym siedzeniu samochodu, usnęłam momentalnie...


-Przepraszam... - zaczęła.
-Za co głuptasie? - zaśmiał się, ale widząc jej kamienną twarz zaraz ucichł.
-To wszystko moja wina. Nie zasługuję na takiego faceta jak ty. Wiem, to taki błahy tekst, ale nie umiem.. nie potrafię powiedzieć ci niczego innego. Powinieneś o mnie zapomnieć raz na zawsze. Będziesz miał ze mną same problemy... już masz.
-Alice, nie rozumiem o co ci chodzi - chciał pogłaskać jej policzek, ale odsunęła się na dystans.
-Nie znasz mnie. Nie wiesz o mnie wszystkiego - szepnęła i z trudem opanowała drżenie rąk.
-Opowiedz mi. Chcę wiedzieć.
-Jedźmy do domu.


-A Nicole pewnie każdy dzień i noc spędza u Matta? - spytał, przekraczając próg jej domu.
-Tak, sam wiesz jak jest... Idź do salonu, podłóż sobie poduszki, a ja przyniosę lód.
-Zrób herbatę - krzyknął za nią.
Wróciła z butelką wódki.
-Na trzeźwo będzie ciężko.
Pili jedną kolejkę za drugą, nie mówiąc nawet słowa. Dopiero, kiedy szkło opróżniło się do połowy, upadła na sofę obok niego i przyglądając się w sufit mówiła:
-To zaczęło się w liceum. Wiesz, nigdy nie miałam łatwego życia. Zawsze byłam sama. Potem pojawił się Drew. Był starszy, imponował mi. Najpierw... - wybuchnęła śmiechem i pociągnęła łyk z butelki - zakochałam się w nim, rozumiesz? Zakochałam się w tym dupku. A potem dojrzałam. Przynajmniej tak mi się wydawało. Często wychodziliśmy na imprezy, alkohol, narkotyki. Wpadłam w to. Potrzebowałam więcej! Na początku Drew zachowywał się jak... dobry kumpel? Taki, który bezinteresownie daje ci ćpanie. Później bajka się skończyła. Wisiałam mu kasę, nie miałam jak dostać. Chodziliśmy do łóżka. Nie kochaliśmy się, my się po prostu pieprzyliśmy! Tak, przyznaję, byłam dziwką. Chłodną dziwką. Mój dług rósł w zastraszającym tempie. A w pewnym momencie... wiesz, on zaczął mnie bić. Wszystko się zmieniło. Mówił, że on tak lubi, że lubi być taki w łóżku. Kiedy spojrzałam na siebie w lustrze... przeraziłam się. Byłam przećpana, chuda, zapadnięta, posiniaczona. Chciałam się od niego odciąć i udało mi się zniknąć. Poszłam na odwyk, potrzebowałam mnóstwo czasu. A później zgłosiłam się na policję i wpakowałam tego sadystę do więzienia. Wyszłam na prostą. A teraz on mnie znalazł, nas wszystkich, chce pieniędzy. Bałam się. Nadal się boję.
Przepraszam, byłam nieszczera. Jeszcze teraz to pobicie - pogłaskała go po posiniaczonych miejscach.
-Jestem zły, wiesz dlaczego? - poderwał się z miejsca nie odrywając wzroku od jej twarzy - Tylko i wyłącznie dlatego, że mi nie powiedziałaś, że ten bydlak ci groził. Załatwilibyśmy to, poradzilibyśmy sobie. Razem! - przytulił ją do siebie, zwiększając tym samym temperaturę jej ciała - Nie interesuje mnie twoja przeszłość. Ja też nigdy nie byłem święty.
-Bałam się jak zareagujesz - wtuliła się w niego mocniej i ułożyła głowę na jego ramieniu.
-Już niczego nie musisz się bać. Jestem przy tobie i zrobię wszystko, żebyś była bezpieczna...


8 komentarzy:

  1. GATESSS!!!
    woohuu! Nareszcie! Będzie lepiej między nimi;) Czekałam na dalszą część historii ;> Pisz, pisz bo coraz lepiej!! ;)
    ~Fallen

    OdpowiedzUsuń
  2. No to czekam teraz na odwet Gates'a :) Hmm, o co chodzi z tym snem i tatuażem na ręce? Mam nadzieję, że nic strasznego. Czy chcesz żebyśmy dostały zawału? Czekam na nexta!

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć misiu, to, że to mój ULUBIONY odcinek to już wiesz.;* Ale bardzo Cię proszę, pisz kolejny, masz może jutro czas ? ;d to pisz xDD Chociaż nie wiem czy Ci jakaś osoba nie przeszkodzi ;d ;*
    Akcja z Brianem rozwaliła mnie doszczętnie. Nawet nie wiem jak to ująć. Haner zachował się jak prawdziwy facet. Kasia lubi xD Teraz już musi być dobrze. Mój mózg nie funkcjonuje tak jak powinien. Jeśli mi się odblokuje to ci dopisze drugi komentarz. CZEKAM NA NEXTA ! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć Kocie :D Melduję się :) Powiem Ci, że czytałam już chyba z 15 razy, tylko nie miałam kiedy skomentować. Rany ten sen Nicole. Kobieto weź nie strasz!! Mam nadzieję, że to tylko sen i nic poważnego nie oznacza! Proszę Cię nie rób nic nikomu! Nie pozwalam! Co to, to nie! Można się było spodziewać, że wszyscy będą u Briana w szpitali. Biedna Alice, w jakim ona jest stanie. Dobrze, że Nicki i Alexis się o nią zatroszczyły. Jak sobie wyobrażę jaka ona musiała być załamana to aż mnie za serce ściska. I ten moment jak im opowiada o swojej przeszłości. To na pewno nie było dla niej łatwe. Dobrze, że dziewczyny jej przegadały żeby powiedziała o wszystkim Brianowi. I jak na złość Nicki musiała Chrisa spotkać, ale widzę, że wszyscy równo po nim pojechali. Brian poobijany, ale wyjdzie z tego. Dobrze, że to nic groźnego. Alice się w końcu zebrała na odwagę i opowiedziała Brianowi o wszystkim. To na pewno musiało być dla niej bardzo trudne. Liczyła się z tym, że między nimi koniec. Haner u mnie zaplusował na maxa. Zachował się bardzo dojrzale i odpowiedzialnie, jak na prawdziwego faceta przystało. Pokazał, że naprawdę ją kocha i mu na niej zależy. Razem na pewno dadzą sobie radę. Coś czuję, że Brian Drewowi nie popuści, a jak reszta się dowie to będzie wendetta!! Three Cheers For Sweet Revenge!!! Ci panowie też niebawem zagoszczą. Czekam na nexta, bo zapowiada się na pewno ciekawie!
    Miśku Ty wiesz, że kocham Ciebie i Twoje opowiadanie. Cieszę się z Twojego szczęścia i czekam na nexta!
    Loveee<3
    Twoja Iskierka <3

    OdpowiedzUsuń
  5. I'm dying from loveeee.
    Widzę, że nie ja jedna mam ambitne plany związane z produkcją nowych odcinków w ekspresowym tempie w czasie wakacji, Right? Czyżby szkoła aż tak zabijała kreatywność?
    Matt i ten jego kocurek. :D Kurfa, to najsłodsza cześć tego odcinka <3 <3
    Przejdźmy do tej części, kiedy ja denerwuję się na Ali za ten piękny pokaz samo-linczu. To nie jej wina, że ma świrniętego byłego chłopaka. (nie jestem pewna czy to określenie jest trafne) Ważne, że Ali wyszła z tego, a Gates sie jakoś pozbiera.
    Loff juu, Hope <3 <3
    P.S. Chyba ostatnio was zaniedbałam, right?

    OdpowiedzUsuń
  6. proooszę, odcinka !:*

    OdpowiedzUsuń
  7. Było miło ale się skończyło mam nadzieje że ta sprawa z kasą i pobiciem wyjdzie na prosto.
    Pozdrawiam Valhalla

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie mam pomysłu n komentarz, wię napiszę tylko, że jestem i czytam na bieżąco. No i jak zwykle - wielbię Twoje opowiadanie, niesamowite, genialne cudo. Czekam na następny, weny życzę c;
    Caroline Sanders

    OdpowiedzUsuń