Czeeeeeeeść wszystkim ! Tak, to znowu ja. Nie potrafię się z Wami rozstać, na prawdę nie umiem, więc mam zaszczyt zaprezentować Wam coś nowego, coś mojego, coś już bardzo mi bliskiego.
Dedykacja w szczególności dla Joanny, ale i dla Was wszystkich. Mam nadzieję, że ta historia również się spodoba :)
Oślepiło mnie światło rażących, czerwonych reflektorów. Całą scenę wypełniła gęsta, sztuczna mgła, w której pojawił się on. Bóg milionów, siedzący przy fortepianie. Spod jego palców płynęły cudowne dźwięki piosenki buntu. Ludzie obok mnie i za mną oszaleli. Zaczęli krzyczeć, lecz ich głos był niczym w porównaniu do jego krzyku, który wypełnił przestrzeń, tak samo jak hipnotyzujący dźwięk gitar, a po chwili rytmiczna stopa najpiękniejszej perkusji jaką kiedykolwiek widziałam.
I ja oszalałam, kiedy Syn Gates uśmiechnął się seksownie w stronę pierwszego rzędu. Pewnie do tej pięknej dziewczyny obok mnie, albo tego rudzielca z drugiej strony. Ale na pewno nie do mnie. Teoretycznie jestem tu nie po to, aby szaleć pod sceną na koncercie Avenged Sevenfold. Powinnam stać za kulisami i skrupulatnie pisać recenzję, bo właśnie tym się zajmuję. Pracuję w redakcji i kiedy dowiedziałam się, że albo ja, albo przemądrzała Lucky Lue dostanie delegację na koncert moich ukochanych sevenfoldów, stoczyłam zaciętą walkę i wygrałam. Nie pierwszy już raz w życiu.
Znów oślepił mnie jasny reflektor, z którym zaczęła się kolejna piosenka. Potem następna i kolejna. Chłopaki promienieli. To zdecydowanie jeden z ich najlepszych koncertów. Pewnie miejsce i ludzie tak na nich wpływają. To w końcu Long Beach, tutejsi fani szaleją za nimi jak nigdzie indziej. Euforie w pierwszych rzędach wywołał szczególnie występ Nathaniela, czy Shads łapiący i odrzucający but. Miał tego dnia niesamowity luz i to procentowało. Istniał na scenie w cudowny sposób. Miał tyle energii. Chyba to jemu poświecę największą część recenzji. Pomysł z jackuzzi i "A little peace of heaven" był genialny. Tłum dosłownie oszalał.
Żałuję, że mojej Alice nie mogło być tu ze mną. To moja najlepsza przyjaciółka i współlokatorka. Poznałyśmy się właśnie na forum poświęconym a7x. Alice jest pisarką i do końca tygodnia ma skończyć książkę, aby pokazać ją w wydawnictwie. No nic, chociaż pożyczyła mi wygodne glany, bo bez nich ludzie by mnie zwyczajnie stratowali.
Po koncercie prześlizgnęłam się do ochrony i pokazałam legitymację oraz etykietkę przyczepioną do koszuli. Bez tego nie wpuściliby mnie za kulisy. Moją ostatnią misją było zrobienie krótkiego wywiadu, który dopełniłby całości. Zmierzwiłam włosy ręką, chociaż i tak nie wyglądałam zbyt profesjonalnie. Na backstage'u panował tłok i wyłapałam wzrokiem chyba wszystkich, oprócz chłopaków. Dopiero potem rzucił mi się w oczy Rev, popijający piwo z Johnnym. Syn udzielał wywiadu jakiejś seksobombie, która mizdrzyła się do niego jak głupia. A jemu ewidentnie się to podobało. Podała mu jakąś kartkę, chyba z numerem telefonu. Uśmiechnął się do niej, odczekał chwilę i wyrzucił karteczkę do kosza. Moja kolej. Podeszłam do niego niepewnie. Po prostu zmiótł mnie z ziemi swoim uśmiechem, więc nawet ni pamiętam co dokładnie wydukałam.
-Cześć. Świetny koncert. Jestem Nicole i...
-Dzięki, zapraszamy na kolejne - przerwał mi, nie dając się nawet przedstawić - Sorry, spieszę się, kup płytę i koszulkę, na razie. - Po tym zniknął gdzieś w tłumie, by dalej zbijać piątki ze znajomymi mu ludźmi.
Zupełnie mnie zignorował, cholera. No cóż, przeleciał mu przed nosem fajny wywiad. Mimo wszystko się wkurzyłam i żałowałam, że nie ma tu ze mną Alice. Ona zawsze potrafiła nagadać takim dupką jak Gates, a ja? Ja raczej byłam przyzwyczajona, że ludzie mnie nie zauważają. Bardzo często byłam dla nich panną Nicky - Nikt. Zbyt często. I tym razem ktoś najwidoczniej mnie nie zauważył i popchnął z ogromną siłą. Frustracja sięgnęła zenitu.
-Jak chodzisz?! - warknęłam i tym samym zgasiłam najsłodszy uśmiech świata.
-Przepraszam, zupełnie cię nie zauważyłem. - Shadows podał mi rękę, ale bez jego pomocy podniosłam się z ziemi. Dotknęłam obolałego ramienia. Zawsze miałam z nim jakieś problemu, a po tym wypadku wyczuwam wizytę u lekarza.
-No co ty nie powiesz - warknęłam, jednocześnie chciało mi się płakać.
-Nic ci nie jest? - Popatrzył na mnie z lekkim politowaniem, spod ciemnych okularów.
-Dzięki za troskę . - Poprawiłam identyfikator, odwróciłam się na pięcie i wyszłam.
Co tam, odpuszczę sobie ten wywiad, nie chce mi się z nimi gadać. Ale recenzję napiszę im ładną, koncert był przecież niesamowity.
Wtoczyłam się do mieszkania. W naszej, jasnej o każdej porze dnia kuchni siedziała Alice z laptopem i kubkiem parującego napoju.
-Kawa o tej godzinie moja droga? To niezdrowe!
-Ale konieczne! Mam dwadzieścia osiem godzin na skończenie tego pieprzonego romansu dla pospólstwa. Ty wiesz, że ja mam większe ambicje? - Energicznie zamknęła komputer.
-Wiem Ali. - Usiadłam naprzeciw niej, podciągając kolana do brody.
-Co się dzieje mała? - Zawsze potrafiła mnie rozszyfrować.
-Nic - mruknęłam i wypiłam łyk z jej kubka.
-Gadaj! Jak było na koncercie?
-Nieziemsko. Tylko chłopaki trochę inni niż to sobie wyobrażałam.
-Rev jeszcze wyższy, a Gates seksowniejszy? - Uśmiechnęła się tym swoim charakterystycznym, wartym milion dolarów uśmiechem.
Alice nienawidziła facetów. Pociągali ją, to fakt, ale zawsze traktowała ich dosyć przedmiotowo. Potrafiła zgasić ich jednym słowem. Nie dziwię się, w końcu tyle przeszła ... Mężczyźni za nią szaleli, ale ona? Ona wciąż powtarzała, że nie potrzebuję ich do szczęścia. Moim zdaniem trochę potrzebowała. Ale za żadne skarby nie potrafiłam jej tego wbić do głowy.
-To też. Ale kiedy chciałam zrobić z nimi wywiad, Gates zupełnie mnie olał, a ten cały Shadows nawet mnie nie zauważył.
-A to dupek! Ciebie nie można nie zauważyć!
-Czasami mi się wydaję, że mój Christopher jest jedynym, normalnym facetem na świecie - rozmarzyłam się.
-Taaa - Alice mruknęła sceptycznie i znów zatopiła się w pracy.
-Nie będę ci przeszkadzać i pójdę już do siebie. Nie siedź długo, ok? - Pocałowałam ją w policzek.
-Ok. Dobranoc.
Christopher jest moim chłopakiem. Jesteśmy razem dwa lata. On jest dobrze zapowiadającym się chirurgiem i poznaliśmy się właśnie, kiedy trafiłam do niego z tym moim nieszczęsnym ramieniem po wypadku samochodowym. Zawsze czuję się przy nim bezpieczna. Żaden facet nigdy nie otaczał mnie taką troską i opieką. Był zaangażowany w nasz związek, a ja kocham go jak szalona. Nie wiem czemu Ali go nie lubi. Nigdy mi tego oczywiście nie powiedziała, ale takie odnoszę wrażenie. Kocham Chrisa. Jest najcudowniejszym facetem na świecie.
Położyłam się w łóżku i zatopiłam w jedwabnej pościeli. Próbowałam dodzwonić się do Chrisa, ale nie odbierał, więc pewnie ma dyżur. Kiedy zasypiałam, wciąż dźwięczały mi w uszach słowa Matta. Cholera, nie mogłam uwolnić się od jego głosu, był tak hipnotyzujący, uzależniający... Recenzję napiszę jutro. Mam dziś dość tego całego Avenged Sevenfold.
I jak wam się podoba? Liczę na jakieś sugestię, pomysły i prośby, w końcu to pierwszy odcinek :)
Mhhhhhhh YES YES YES YESSSSSSSSSSSSSSSSS!!! Doczekałam się!! Hurra!! Fanfary!!! Rozwijamy czerwony dywan, chwila dla reporterów. Pytanie do autorki: Kochana Jenny jak się czujesz po inauguracji nowego opowiadania??? Ależ proszę Autorki żadnych smętnych myśli, bo już po takim wstępie zapowiada mi się ciekawie :D Nie ma to jak koncert w Long Beach o yeah!!! super koncert, mega atmosfera. Dobrze, że Ali pożyczyła Nicki glany. Mogła chociaż kopnąć nim Shadsia i Synia w te ich seksowne dupy!!! Chopy co wam??? Co tak gwiazdorzycie??? Zejdźta z tego piedestału bo trzeba dostrzec kogoś fajnego!! Haha jestem pisarką, która pisze romanse dla pospólstwa hell yeah!!! Alice wam pokarze!!! Coś czuję, że to w obu przypadkach nie będzie historia łatwej miłości. Ali wróg facetów i Nicki, posiadająca faceta, którego nie lubię. Jeśli ja kogoś nie lubię to coś jest na rzeczy!!! Hola doktorku twoja miłość dzwoni!!1 Gdzie się szlajasz????
OdpowiedzUsuńTak więc moja Kochana masz przekichane na całej linii, bo teraz ja Twój własny, prywatny i osobisty terrorysta będę Cię terroryzować o kolejne!!!!! I fajno, że nie ma od razu takiego och i ach < a ja zrobiłam takie och i ach wrrrr głupia ja>. Czekam na nexta!! Nexta chcem jaaaaaaaaa!!! Bo nie przypominam Szadołsaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!
Your Joan <3 Pisz szybko!!!
Joan Like It!!
OdpowiedzUsuńSkleroza ja!!!! Dziękuję za dedykację!!! Kocham Cię <3 <3 <3 <3<3 <3<3 <3<3 <3<3 <3<3 <3<3 <3<3 <3<3 <3<3 <3<3 <3<3 <3<3 <3<3 <3<3 <3<3 <3<3 <3
OdpowiedzUsuńAle zazdroszczę Nicole, być na koncercie A7x, i to na TYM koncercie.. Magia ;) Szkoda tylko, że tak słabo wyszło z chłopakami.. Szczególnie wnerwił mnie Brian. "Przyjdź na koncert, kup płytę i koszulkę".. Serio, Haner? Wiesz, może zapomniałeś, ale z takim podejściem do fanów to Ty sobie możesz.. Może oślepił go blask jego własnej zajebistości ;D Shads też nie lepszy, patrzenie z politowaniem spod tych dizajnerskich aviatorów.. Mimo, że ma genialny głos i cudowny uśmiech, mam ochotę mu nakopać. Zaciekawiła mnie końcówka, no bo skoro Nicole ma chłopaka, to Sevenfoldzi mimo całego emanującego z nich seksu mogą mieć ciężko, oczywiście jak już któryś zauważy Nicole ;DD Swoją drogą, dziewczyna musi nieźle mieć się z tą jej 'niewidzialnością'.. Czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńJezu, kocham! Już kocham! Jestem pewna, ze będzie romans i bedzie dramat i będzie wszystko to, co kocham <3
OdpowiedzUsuńO ciekawie się zaczyna i nie można wyczuć od razu, który z chłopaków wpadnie głównej bohaterce w oko ;) Stawiam na Matt'a. Coś czuję, że z tego Chrisa będzie jakaś szuja. Pewnie ma nocne dyżury z jakimś pokemonem ;)
OdpowiedzUsuń