Odcinek dla moich kochanych : Joan, pierwszej terrorystki, która nie odpuszcza. Masz, dziś coś dla ciebie :* Martynki, bo cały czas jest ze mną ;* Dla Mart, obiecałam, więc proszę kochanie ;*. Dla Adrienne, Vis i ChemicznegoPlaza. U wszystkich jakieś hoty, a u mniej hoot, ale ... zawsze to coś.
... Zerwałam się pierwsza, a Alice zaraz za mną. Prowadziłam, wyprzedziła mnie jednak przy samych drzwiach i otworzyła je energicznie.
Stał oparty o futrynę drzwi, jedną rękę trzymając za plecami. Miał szare bojówki i koszulkę Mety, bandamkę i czapeczkę. Do tego ciemne okulary. Ah...ta sława.
-Dzień dobry - uśmiechnął się i ściągnął szkiełka.
-Oho, o wilku mowa. Nicky, to chyba do ciebie! - Usunęła się i czmychnęła do kuchni.
-Cześć Matt.
-Ładna koszulka. - Obrzucił mnie spojrzeniem, przez które chyba się zarumieniłam - Mam tu coś dla ciebie! - Wyciągnął zza pleców duży kubek, przykryty wieczkiem.
Ogrzał moje dłonie, a jego zawartość po prostu ścięła mnie z nóg. Karmelowa herbata! Moja ulubiona.
-Cudowny...- wyrwało mi się na głos - To znaczy...ta herbata jest cudowna. Bardzo miło z twojej strony.
Usłyszałam , że Alice dusi się w kuchni ze śmiechu. Dostanie jej się za to.
-Właściwie to przyjechałem po moją kurtkę.
-Jaką kurtkę? - Wyrwałam się z rozmyślań.
-Czarną, skórzaną. Wczoraj zająłem się holowaniem Hanera i zapomniałem o niej.
-Aaaa, no tak. Została w kuchni. - Wskazałam mu, aby wszedł.
Alice wypijała w kuchni wodę prosto z butelki. Nie oderwała się od niej nawet wtedy, kiedy zobaczyła Sandersa. Zaśmiał się na ten widok.
-Hoho, Ali, takie są właśnie skutki picia wódki! - zanucił - Wiesz, Brian do mnie dzwonił i po jego głosie wnoszę, że tak samo umiera.
-Po co mi to mówisz? - spytała, wyraźnie poddenerwowana.
-Bez powodu. Właściwie to jadę do niego, więc wezmę tylko tą kurtkę i spadam. Do zobaczenia Ali.
Skierował się do drzwi, lecz zatrzymał się w progu.
-Co robisz wieczorem? - spytał.
- Spotykam się z Chrisem.
-Ah tak. Miałem nadzieję, że się wczoraj przesłyszałem. - Puścił mi oczko - Gdybyś jednak zmieniła plany, to mamy dziś próbę przed koncertem w amfiteatrze. Zapraszamy.
-Może innym razem.
-No nic, do zobaczenia.
Alice stała za mną. Napotkałam jej wymowny wzrok.
-Że niby nigdy więcej ich nie zobaczymy? - starała się zachować powagę - Może Shads zostawił coś jeszcze, co? Portfel, telefon...serce? - dodała po cichu.
-Collins, jesteś okropna! Ty się pilnuj, Matt pewnie nie bez przyczyny o tym twoim seksi towarzyszu kieliszka!. - Szturchnęłam ją w ramię.
-Tylko nie "moim"!
-Dobra, dobra. Co robisz popołudniu?
-Muszę zawieźć tę książkę do wydawnictwa, a potem chyba pojadę na przejażdżkę moim cudem - rozmarzyła się.
-Mówisz o Mustangu, czy Harleyu?
-Za kierownicę to ja się dziś nie nadaję. - Potargała włosy dłonią - Czas wyciągnąć motor z garażu!
Rozpuściłam włosy, które teraz falowały dziewczęco i pociągnęłam usta czerwoną szminką. Włożyłam opięte, czarne spodnie i miętową koszulę, w której chodziłam tylko do redakcji czy na spotkania z Chrisem. Nie lubiłam ubierać się w ten sposób. Na co dzień wolałam wskoczyć w wytarte jeansy z naszywkami i luźną koszulkę z logo zespołu, których miałam pełno. Przy moim panu doktorze starałam się jednak wyglądać elegancko. To prawda, że nie zawsze czułam się z nim swobodnie, ale staraliśmy się stosować kompromisy. Przynajmniej ja się starałam.
Gdy byłam już gotowa do wyjścia, zadzwonił mój telefon.
-Cześć Chris, za ile będziesz? - spytałam, nakładając oficerki na nogi.
-Nicky, kochanie... - Cholera, jak ja dobrze znałam ten ton głosu - Musimy to przełożyć.
-Żartujesz sobie, tak? Chris, obiecałeś mi! Mieliśmy przecież iść do kina, wiesz jak bardzo chciałam zobaczyć ten film! - wykrzyczałam, ale chciało mi się płakać.
-Nie gniewaj się mysia, jutro pójdziemy do kina.
-Nie chodzi nawet o to pieprzone kino! Nie pamiętam kiedy ostatnio gdzieś wychodziliśmy! Zachowujesz się jakbyś mnie unikał...
-To nie tak. Wypadła nam operacja. Wiesz przecież, że w mojej pracy nie wszystko da się zaplanować.
-I akurat ty musisz wziąć tą operację?!
-Jack jest na urlopie, a Marc ma dziś zaplanowany zabieg. Nie mam wyjścia, to moja praca. Ale obiecuję, że ci to wynagrodzę.
-Znowu mnie zawiodłeś Christopher... - Teraz z moich oczu popłynęły już kryształowe łzy.
-Proszę Nicky, nie gniewaj się. Na prawdę mi przykro.
-Muszę kończyć - powiedziałam i rozłączyłam się.
Często mi to robił, ale nie chciałam się z tym godzić. Za każdym razem jestem tak samo zawiedziona.Wybiegłam z domu, gotując się ze złości. Alice była zajęta, siedziała w wydawnictwie, więc nie chciałam do niej dzwonić. Zresztą, powiedziałaby coś w stylu "A nie mówiłam? Zostaw tego palanta, który nigdy nie ma dla ciebie czasu!". Jakbym sama o tym nie wiedziała. On tak często mnie ranił, a ja głupia nie potrafiłam go rzucić i posłać do diabła. Kochałam go tym swoim chorym uczuciem. A może po prostu byłam do niego przyzwyczajona? Niczego nie byłam już pewna.
Wczorajszego wieczora zapisałam sobie kontakt do Alexis, więc wygrzebałam telefon z torebki i wybrałam numer.
-Halo? - powiedziała donośnie, a w tle było słychać szum przejeżdżających samochodów.
-Cześć Alexis, tu Nicole, pamiętasz mnie?
-Jasne, byłyśmy wczoraj na tej samej imprezie? Co tam?
-Nie masz czasem ochoty na kawę?
-Ogromną! Właśnie wchodzę do galerii handlowej, więc będę czekać na ciebie w kawiarni na ostatnim piętrze.
Do wskazanego miejsca miałam rzut beretem. Przeszłam przez park i już dziesięć minut później stałam u wejścia knajpy.
-Hej, Nicky, tutaj! - Alexis pomachała mi ręką.
Była z nią jeszcze jedna dziewczyna. Śliczna blondynka o bardzo dziewczęcej urodzie i uroczym uśmiechu. Miała wręcz anielską urodę i bardzo delikatną twarzyczkę. Chyba blisko przyjaźniły się z Alexis. Przynajmniej na to wyglądało.
-Jestem Mart. - Wyciągnęła do mnie dłoń. Akcent miała jakiś obcy, więc na pewno nie była amerykanką. To by wyjaśniało jej słowiańską urodę.
-Nicky, miło mi.
-Mart jest moją przyjaciółką - dodała Alexis i złożyła zamówienie - Trzy razy cappuccino.
Długo rozmawiałyśmy o wszystkim przy zamówionej kawie. Najwięcej oczywiście o chłopakach z Avenged Sevenfold. Alexis opowiadała jacy są prywatnie, o tym co robią na co dzień, jak szukają weny. Dużo mówiła o Zacky'im. Faktycznie była w nim zakochana po uszy. Robili razem tyle cudownych rzeczy ; wychodzili na imprezy, chodzili do kina, na kręgle, mecze, koncerty, jeździli na wycieczki poza miasto. Ja z Chrisem nie robiłam zupełnie nic...
Mart też znała chłopaków. Mówiła o nich bardzo pozytywnie. Ku mojemu zdziwieniu - najwięcej o Johnnym. Kiedy Alexis wspomniała, że Seward powiedział ostatnio, że Mart jest słodka, zarumieniła się po same uszy.
-Kłamiesz! - Schowała minę za filiżanką cappuccino.
-Mówię jak jest! Podobasz się Johnnemu i zrozum to w końcu! - powiedziała Alexis.
Sprzeczały się chwilę między sobą, a ja przysłuchiwałam się im z uśmiechem na ustach. Znikł mi jednak z twarzy, kiedy nagle zobaczyłam mojego Chrisa... z długonogą blond pięknością! Zszokowana wylałam swoją kawę i oblałam nią całą bluzkę. Żadne strata i tak jej nienawidziłam.
-Co się stało Nicky? - Spojrzały w kierunku, w który i ja się wpatrywałam.
-Kto to? - spytała Mart.
-Mój chłopak... z jakąś dziwką! Okłamał mnie, miał być w pracy... a tymczasem... cholera! Jaka ja jestem głupia!
-Idź mu nagadaj! A najlepiej wylej mu gorącą kawę na spodnie! A tej blondynie... - Alexis gotowała się ze złości.
-Uspokójmy się - jedynie Mart myślała teraz racjonalnie - Teraz stąd wyjdziemy niezauważone, a jutro spytasz Chrisa jak było w pracy. Chodźmy.
Wsiadłyśmy do samochodu, który prowadziła Alex.
-Zawieź mnie do domu, proszę - jęknęłam.
-Nie ma mowy, nie możesz być teraz sama! Jedziemy do chłopaków. Mają teraz próbę.
-Wyglądam jak ofiara losu. - Spojrzałam na swoją bluzkę, upapraną kawą.
-Nie marudź!
Byłam tam po raz pierwszy. Już na wejściowych schodach słychać było kojący głos Shadowsa i niebezpieczne riffy " Unholly Confensions ". Usiadłyśmy w pierwszym rzędzie. Zacky rozpromienił się i puścił oczko do Alexis. Johnny uśmiechnął się słodko na widok Mart. Ja nie spojrzałam na Matta. Spuściłam wzrok i wzbiłam go w buty. Chwilę potem usłyszałam wersy " Seize the day " i zdecydowałam się spojrzeć na scenę. Matt był w swoim świecie, lecz wzrok miał skierowany w moją stronę. Słowa przemawiały do mojego, złamanego na pół serca. Chciało mi się wyć! Czułam, że powoli wszystko we mnie umiera.
-Koniec na dziś - powiedział Baker do mikrofonu i ruszył w kierunku Alexis. Złożył na jej ustach gorący pocałunek - Jedziemy do domu? - wyszeptał do niej.
-Muszę odwieźć dziewczyny.
-Spokojnie, ja się zajmę Mart. - Johnny dał jej całusa w policzek, a ona zarumieniła się uroczo.
Alexis przeniosła wzrok na mnie.
-Mną się nie przejmujcie, mam całkiem niedaleko - powiedziałam i skierowałam się do wyjścia.
-Hej! - usłyszałam chrypki głos za moimi plecami - Zaczekaj!
Poczułam ciężkie dłonie na moich ramionach, które odwróciły mnie przodem, zmuszając do spojrzenia w te cudowne, zielone oczy - Wrócisz ze mną - powiedział.
Chwycił mnie pod rękę i poprowadził do swojego srebrnego samochodu. Otworzył mi drzwi i usiadłam na przednim siedzeniu.
-Albo mi się zdaję, ale jesteś jakaś smutna? - spytał, gdy z ogromną prędkością przemierzaliśmy opustoszałą ulicę.
-Po czym wnosisz?
-Może po tym, że wcale się nie uśmiechasz, oczka ci nie błyszczą i jesteś nieobecna?
-Miałam ciężki dzień. - Nie udało mi się powstrzymać łez, które niemal z hukiem opadły na moją torebkę.
Zatrzymał się gwałtownie i otarł wierzchem dłoni oznakę słabości z policzka.
-Chciałam iść dziś do kina na "Slumdog, milioner z ulicy" , to premiera.
-Też chciałem to zobaczyć! Na pewno jeszcze grają, Pojedziemy, chcesz? Może chociaż troszkę poprawi ci to humor.
-Chcę - powiedziałam nieśmiało - Tylko mam prośbę. Podjedźmy najpierw do mnie. Sierota ze mnie, oblałam się kawą i ...
-Jedziemy.
Wszedł za mną do mieszkania i pokrzykiwał:
-Pospiesz się! Kolejny sens za pół godzinki!
Pobiegłam na górę i otworzyłam szafę w poszukiwaniu czegoś do przebrania. Jak na złość wpadało mi teraz w ręce wszystko, co zupełnie nie pasowało.
-Nicky, gdzie łazienka? - usłyszałam Shadsa z dołu.
-Na górze i pierwsze drzwi na lewo!
Znalazłam ! Czerwona koszula w czarną kratę. Będzie idealnie. Ściągnęłam z siebie brudną bluzkę i w tym samym momencie usłyszałam ciche westchnienie za sobą.
-Przepraszam, nie patrzę! - Shads stał, zasłaniając sobie oczy ręką - Idiota ze mnie, taki stary, a wciąż nie rozróżnia stron.
Wycofał się i zamknął drzwi. Zaśmiałam się w duchu. Koszulę wpuściłam w spodnie. Dopięłam jeszcze szelki, bo spodnie prawie spadały mi z tyłka.
-Gotowa?
-Jedźmy już.
Tymczasem Alice z ogromną prędkością przecinała powietrze na swojej drodze.Silnik jej kobaltowego harleya mruczał delikatnie, gdy zwalniała i warczał groźnie, kiedy dodawała gazu. Kochała to. Uwielbiała zakładać opięte, skórzane spodnie i masywne buty. Gdy wsiadała na swoje cudo czuła się najszczęśliwszą osobą na świecie. Istniała dzięki temu, chociaż wszyscy powtarzali, że jest nierozsądna, że to niebezpieczne. W tym przypadku również miała opinie innych głęboko w nosie. Nie potrafiła zrezygnować z tego, co jest całym jej życiem.
Ktoś wyprzedził ją z piekielną szybkością na opustoszałeś szosie. Dodała gazu i zrównała się z nim, lecz nie odpuszczał. " Tak się chcesz bawić? " - pomyślała. Za ich motocyklami został jedynie kurz. Nigdy nie jechała tak szybko, bała się nawet spojrzeć na licznik. Na ostatniej prostej zajechała mu drogę i zatrzymała się z piskiem opon. Jej rywal zsiadł ze swojego harleya i ściągnął kask.
-Chłopie, nieźle jeździsz. I cudowna maszyna! - Poklepał bak kobaltowego cacka.
Alice zaśmiała się w duchu. Oparła się o motocykl i ściągnęła kask. Burza ognistych loków opadła na jej ramiona.Brian Haner zwyczajnie zbaraniał.
-Dzięki stary, ty też nie najgorzej - zaakcentowała, próbując naśladować jego sposób mówienia.
-Nie wiedziałem, że jeździsz - wydukał.
-Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz.
-Ale mam nadzieję, że się dowiem.
-Marzenie. - Wsiadła na maszynę.
-Żebyś wiedziała. Cała jesteś jak marzenie.
Tylko na momencik ją zatkało. Nie takie rzeczy już słyszała.
-Jeszcze jedna rundka? - rzuciła zachęcająco i założyła kask.
-Radzę szybko odpalić silnik, tym razem nie dostaniesz forów. - Wskoczył na swój motocykl, lecz zanim zdążył się zorientować, ona idealnie wchodziła w pierwszy zakręt.
Ścigali się dobre pół godziny, aż dała mu znak, żeby skręcił w leśną drogę. Meta była na samym jej końcu. Dodała gazu i zwyciężyła.
-To nie fair! Wystartowałaś pierwsza! - wykrzyknął piskliwym głosikiem - Do trzech zwycięstw?
Chciał oprzeć się o swój harley, lecz wywrócił się razem z nim.
-Cholera, Gates nic ci nie jest? - Zbliżyła się do niego, kucając nad obalonym motocyklem.
-No widzisz, już przede mną klękasz - zaśmiał się. Oparł się na dłoniach, dotknął ręką bolących pleców i skrzywił usta z bólu.
-Idiota! - Pacnęła go w ramię, skutkiem czego z powrotem wywrócił się na plecy.
Pociągnął ją za sobą. Wylądowała na jego ciele, milimetry od jego rozpalonych ust.
-Odważysz się pocałować motocyklistę? - wyszeptał.
Pogłaskała go po policzku, obserwując jego zdezorientowany uśmiech. Chwilę potem ich twarze przykryła burza ognistych końcówek. Oszalał. Z nikim nie całował się w ten sposób - delikatnie, czule. Chciał więcej, chłonął tą chwilę. Nie pozwalając jej się od siebie oderwać, uniósł się na wyprostowanych rękach, tak, że siedziała teraz na jego udach, z dłońmi zamkniętymi na jego karku. Ujął ją pod brodę, zachwycając się miękkością jej skóry. Poczuł uśmiech na swoich ustach.
-Muszę już wracać - powiedziała, wciąć nie otwierając oczu.
-Jeszcze...- westchnął, lecz wyrwała mu się w mgnieniu oka i usiadła na kobaltowym cudzie.
-Nie odpuszczę ci tak szybko - wymruczał do siebie i ruszył za nią.
Chwilę potem zaparkowali pod domem Alice.
-Nie potrzebowałam eskorty - powiedziała, wymijając go.
-Chciałem po prostu spytać, czy masz ochotę wyjść gdzieś jutro wieczorem? - spytał z nadzieją w głosie.
-Daruj sobie Haner - zaśmiała się i ruszyła do drzwi, lecz pociągnął ją za łokieć, tak, że wylądowała w jego ramionach.
-Nie licz na to . Ali, dlaczego nie? Wczoraj było nam razem dobrze, a ten dzisiejszy pocałunek...
-Wczoraj byłam kompletnie pijana i fajnie się bawiliśmy, a dziś? Ten pocałunek to tylko wyzwanie, które mi rzuciłeś. Nie myśl sobie, że to coś znaczy - zaśmiała mu się prosto w twarz.
-Myślisz, że oszukujesz mnie, czy siebie? - Pociągnął ją do siebie i objął ręką w talii. Tym razem on złożył na jej ustach pocałunek, namiętny, gorący. Oblała ją falapożądania. Rozum mówił co innego, ale serce... Zacisnęła w piąstkach skrawek jego skórzanej kurtki. Odsunęła się...chyba jednak niechętnie. Oparł czoło o jej czółko , rozpływając się w fiołkowym spojrzeniu.
-No to do jutra Ali - uśmiechnął się, odgarniając kosmyki z jej twarzy.
-Jesteś niemożliwy!
-Przyzwyczaj się...
EPIC!! AMAZING!! AWESOME!! GREAT!! AMAZING!!! AMAZING!! Kochana ma rozpływam się!!! Zacznę od końca!!! Mhhhhh nie ma to jak gnać na harleyu i słuchać pięknej muzyki jego silnika!!! Ach cóż to za piękna i szalona motocyklistka :) Rękawica została rzucona, wyzwanie podjęte. Szaleńczy, ekscytujący wyścig i zbaraniała mina Hanera na widok Ali <3 Wjechała mu kobieta na ambicję i to ostro!!!! Haha nie dasz rany Brian, nie tym razem. Teraz uwaga!!!! ROZPŁYWAM SIĘ!!! Ta scena ich pocałunku jest po prostu idealna. Aż miałam motylki w brzuchu i banan od ucha do ucha. Zaraz jeszcze raz sobie przeczytam :) I jeszcze raz!! A co tam!!! Po prostu cudowna!!! Ali nie kręć, Synio działa na ciebie, jak ty na niego. Brawo Haner!! Kolejny gorący pocałunek!! Tak trzymać! I postawić Ali przed faktem dokonanym. Randka i bez dyskusji!!!
OdpowiedzUsuńTeraz : Chris ty dupku, palancie, ciulu, kastracie i eunuchu w jednym!!! Ali cię wykastruje tępą siekierką jak się dowie. Taaaa operacja?? Chyba obmacywanie silikonowych cycków!!!! Nicki olej tego frajera. Najpierw się umawia, a później wystawia ją do wiatru. A dziewczyna za każdym razem cierpi. Nicki zasługujesz na lepszego faceta, na takiego, dla którego będziesz najważniejsza. Nie ma chyba nic gorszego niż zobaczyć faceta z inną. Całe szczęście była przy niej Alexis i Mart. Dobrze, że nie pozwoliły jej wrócić do domu. Sanders masz u mnie plusa za inwencję, naprawdę!! Tak trzeba odwieźć Nicki! Piątka z plusem. Biedna się rozkleiła, ale Shadsio ją pocieszy. Idą do kina, super. To jego wejście do sypialni spoko!! Zmieżając ku początkowi poranny wjazd na chatę the best <3 I przyniósł jej herbatkę, so sweeeeet!!! Haner musiał coś gadać o Ali hahaha <3 Dziewczyny pewnie miały niezłe miny :)
Dziękuję za odcinek i dedykację.
Nie wiem czy zrozumiesz coś z tego komentarza hahaha :)
Odcinek cudowny, nawet nie wiesz jaką mi radość sprawiłaś. Kocham Cię i czekam na nexta.
Twoja sister Joan <3
Dzięki za dedykację :3 Okej, to od początku - odcinek genialny. ;)
OdpowiedzUsuńWiedziałam, wiedziałam noo, że Nicky jednak pojawi się na tej próbie.. Cholera, czułam to. "Może Shads zostawił coś jeszcze, co? Portfel, telefon...serce?" - TAK, dokładnie! :D A Chris to pieprzony idiota, Nicole tak się dla niego stara, ubiera niewygodnie, idzie na kompromisy, trzyma się dzienlie przy nim mimo że zachowuje się jak palant i nie umie odpowiednio zadbać o własną dziewczynę.. A ten takie cyrki odwala o_o No debil, debil po prostu. Tym fragmentem o Alexis i Zackym w centrum handlowym mnie po prostu zabiłaś, magia normalniee ;) Tacy faajni są razem no, idealni :3 Dokładnie tak, jak to sobie wyobrażałam, dzięki! A Mart i Johhny, mm, będzie kolejna para :) Słodziaki, póki co jeszcze tak niby nic, ale już widać że coś bdzie. Obyyy :) Matt zapunktował, nie poddaje się, mimo że Nicky jest lojalna wobec tego idioty i w przeciwieństwie do niego nie zapomina przy pierwszej możliwej okazji, że jest w związku.. Cholera no, ale mnie wnerwił ten Chris ;x Zabić. A Shads, tak, taak, nie rozróżnia lewej i prawej, jasne, wierzymy! ^^ Bez wątpienia tak jest i to wcaale nie było specjalnie :D Fajnie, że Nicole przy nim może być tym, kim chce i nie musi dla niego się zmieniać. Będą fajną parą :) < bo będą, taak? >. Alice i jej motocykl, mm, luubię ^^' Też zamierzam jakoś się nauczyć jeździć, od wiosny mam nawet możliwość, i już nie mogę się doczekać :) Świetne uczucie, tak zapieprzać i się oderwać od wszystkiego.. Haner patrę już wpadł po uszy, fajnie fajnie :) Alice też chyba zaczyna się łamać, po tym drugim pocałunku < swoją drogą, dobra scena > chyba trochę ją skołowało, bo z jednej strony zasady itp, no ale z drugiej Boski Haner! ;) Będzie świetna para, nudy nie zabraknie. :)
Jeju , po prostu świetne, boskie, wspaniałe, cudowne, najlepsze, wyśmienite i wiele można tak dalej wymieniać . po prostu uwielbiam jak piszesz <3 Już nie mogę sie doczekać następnej części ! Misiu, pisz, pisz, pisz ! <3 I dziekuje, Ty wiesz za co ;) <3
OdpowiedzUsuńJuż nadrobiłam! Kurcze Ty to masz talent, co opowiadanie to lepsze! Mam nadzieję, że Nicky wymyśli jakąś porządną zemstę na tym dupku Chrisie. Przynajmniej ma kim się pocieszać ;) Ba i to nie byle kim. Chyba Shadsia też ostro wzięło. Z Hanera i Alice może być wybuchowa para. Iskrzy i to ostro. Czekam na nexta!
OdpowiedzUsuńCzuję się się jak skończona idiotka bo dopiero dzisiaj dowiedziałam się o tym opowiadaniu. Cholera, świetne to twoje nowe opowiadanie Nie mam weny do komentarzy co jest u mnie normalne. Powiem tylko że będe czytać i wielbić twoją twórczość.
OdpowiedzUsuń