Cześć Wam! Nie mam pojęcia czy w ogóle czekacie na odcinek, ale żeby uprzedzić późniejsze hejty i spamy dodaję go teraz, bo nie wiem, kiedy pojawi się następny. Musicie mi wybaczyć, ale mam w szkole straszny zapiernicz, nie mam czasu kompletnie na nic. Udało mi się jednak wygospodarować dzisiaj wolny wieczór, więc oto i ja i odcinek . Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Nie jest chyba warty dedykacji, bo pisany na szybkiego i nieprzemyślany, więc to tyle tytułem wstępu. Możemy zaczynać ;)
Po dzisiejszym dniu spędzonym Mattem, w ogóle nie mogłam zasnąć. On wręcz przeciwnie, oddychał równo, obejmując mnie wpół z ustami tuż przy mojej szyi. Teraz już wiem, że byłabym wstanie oddać wszystko za ten oddech. Zupełnie nie spodziewałam się, że to wszystko potoczy się w ten sposób i w takim tempie. Nie wiedziałam, że Shads tak szybko zawładnie całym moim światem, okręci mnie sobie wokół palca i sprawi, że bezwarunkowo i nieodwołalnie się w nim zakocham. Nie powiem, potrzebowałam tego. Po ostatnim związku musiałam na nowo uwierzyć, że miłość w ogóle istnieje. W końcu moja relacja z Chrisem była jedynie fikcją, ale przecież z Mattem nie mogło się tak skończyć... Leżąc obok niego i wsłuchując się w jego głośne bicie serca, rozmyślałam o naszej przyszłości. Naszej... To tak pięknie brzmi. W dodatku, byłam pewna, że mamy wspólną przyszłość. Matt był gwarancją sam w sobie. A ja zakochałam się w nim jak nastolatka, w ogóle nie patrząc na konsekwencje ; nie zważałam na to, że przecież jest sławny, więc i ja będę chcąc nie chcąc uczestniczyć w tym świecie, nie myślałam o tym, że czekają nas długie rozłąki, kiedy będzie musiał wyjechać w trasę, nie obchodziły mnie jego napalone fanki, Val ani Amy. Liczył się tylko on i nasze przyszłe, słodkie życie.
Zrobiło mi się okropnie gorąco. Matt znów zapomniał otworzyć okna, w dodatku przylgnął do mnie tak blisko, że poczułam kropelki potu spływające po karku i wzdłuż kręgosłupa. I tak nie mogłam zasnąć, więc postanowiłam, że się przewietrzę. Wstałam po cichutku. Po czole Shadsa również spływała kropla potu, więc uchyliłam okno, a sama zbiegłam na dół, do kuchni. Ku mojemu zaskoczeniu ktoś w domu jeszcze nie spał, mimo dochodzącej godziny trzeciej. W kuchni świeciło się światło, a ja cicho pomodliłam się, żeby nie była to Amy. Zrobiłam nawet krok w tył, żeby ulotnić się z powrotem do pokoju, ale na swoje nieszczęście potknęłam się o stojące w progu kapcie i teraz nie mogłam się już wycofać.
-Nicky? - usłyszałam głos mamy Matta. Całe szczęście, że to ona.
-Tak, to ja - weszłam niepewnie i uśmiechnęłam się do niej blado - W ogóle nie mogę zasnąć.
-Siadaj - wskazała mi miejsce na barowym krześle , obok siebie - Naleję ci szklankę mleka, chcesz? A może zapalisz ze mną? - wyciągnęła w moją stronę paczkę marlboro.
-Staram się rzucać - mrugnęłam.
-Matthew się nie dowie, że dałaś się skusić, no proszę - uśmiechnęła się zachęcająco.
-No dobrze, ale to tylko dlatego, żeby pani potowarzyszyć - wzięłam jednego papierosa i odpaliłam sprawnie zapalniczką leżącą na blacie.
-Przecież my tylko ciągniemy, żeby nie zgasło - puściła mi oczko - A po drugie mówiłam, że masz mi mówić po imieniu kochanie.
-Zapominam się , obiecuję poprawę - dałam słowo i poświęciłam chwilę uwagi jej postaci.
Miała na sobie chabrowy szlafrok z połyskującego materiału, a blond włosy zebrane w kucyk. Jej rysy twarzy były regularne, a w parze z nimi szedł taki miły wyraz jak Matta i Amy, kiedy się uśmiecha. Shads odziedziczył też po niej te urocze dołeczki w policzkach. Miała lekko zarumienioną skórę,a kocie oczy błyszczały mocno. Paliła dosyć zachłannie, zupełnie tak samo jak zestresowany Matti. Niedaleko pada jabłko od jabłoni.
-Więc taki z ciebie nocny marek? To zupełnie tak jak ja.
-Po prostu Matti emituje dużo ciepła i ciężko przy nim leżeć w taką duszną noc - wzrokiem odnalazłam popielniczkę.
-Oj ten nasz Matt. Wiem, że to nie moja sprawa, ale tak między nami, kobietami, bardzo mnie ciekawi co jest między wami - całym ciałem przekręciła się w moją stronę i rzuciła mi wyczekujące spojrzenie. To pytanie trochę zbiło mnie z tropu, Kim nie wyglądała na ciekawską - Nie musisz odpowiadać, jeśli nie chcesz kochanie. Po prostu Matthew to mój ukochany synek, sama rozumiesz...
-Ale to żadna tajemnica - zaśmiałam się, widząc jej zakłopotanie - Prawdę mówiąc, to dowie się pani... to znaczy, dowiesz się o tym pierwsza. Od wczorajszego wieczora jesteśmy oficjalnie parą.
-Bogu dzięki ! Już się bałam, ze z Mattem dzieje się coś niedobrego - odetchnęła z ulgą - Prawdę mówiąc od razu kiedy zobaczyłam cię w drzwiach naszego domu wiedziałam, że coś jest na rzeczy. Matt swoich "przygodnych znajomości" nie zapraszał do Nowego Orleanu.
-Ale Valery tu bywała. - bardziej stwierdziłam niż zapytałam. W sumie to żałowałam, że wymsknęło mi się coś takiego. Kim zamyśliła się i wpatrywała mi się szeroko otwartymi oczami.
-Bywała, to prawda. Ale nie martw się kotku, to skończony rozdział w życiu Matta. Amy też nie musisz się przejmować, przyzwyczai się. Jest teraz w trudnym wieku. Na pewno wiesz, że najważniejsi w tym wszystkim jesteście wy i to co dzieje się tu i teraz - posłała mi ciepły uśmiech - Bardzo bym chciała, żebyś zagościła u Matta na dłużej - napotykając mój pytający wzrok , kontynuowała - Masz w sobie coś takiego, że od razu widać, że pasujecie do siebie. Może to głupio zabrzmi, ale z Valery było inaczej. Fakt, to ładna i mądra dziewczyna, w dodatku znali się z Matthew'em od lat, jednak matki mają taką intuicję...wiedziałam, że to się skończy prędzej czy później. Z tobą jest inaczej.
-To znaczy? - wrzuciłam niedopałek do popielniczki i przyjrzałam jej się w skupieniu. Uśmiechnęła się.
-Widzę jak Matt na ciebie patrzy, w jaki sposób cię obejmuje, to jak cię traktuje, jak pięknie do ciebie mówi. To takie szczegóły, ale uwierz mi Nicky, one są naprawdę bardzo ważne. Jest między wami coś niezrozumiałego. Będzie z tego wielkie uczucie.
-Tak myślisz? Oboje mamy za sobą ciężkie związki i prawdę mówiąc nie znamy się zbyt długo...
-To nieistotne. Mam wrażenie, że byliście sobie już przeznaczeni nawet wtedy, kiedy nie wiedzieliście o sobie zupełnie nic.
Miała rację. Od razu coś zdarzyło się między nami. Coś niezrozumiałego.
-Cały czas się poznajemy.
-Macie mnóstwo czasu - uśmiechnęła się - A teraz wracaj do niego, pewnie już się przebudził i zastanawia się gdzie jesteś. Ja też spróbuję zasnąć.
Zatrzymałam się jeszcze w progu i odwróciłam się w jej stronę. To cudowna kobieta, bardzo mądra i wrażliwa. Matt to zdecydowanie jej oczko w głowie, ale mimo to, miałam w niej sojusznika. Po tej nocnej rozmowie byłam pewna, że niezależnie od wszelkich okoliczności zawsze będę mogła do niej zadzwonić licząc na rozmowę. Nie wahałabym się nawet spakować walizki i po prostu do niej przyjechać. Powoli stawała się dla mnie jak matka. Przez te kilka krótkich dni dała mi więcej niż osoba, którą nazywam " mamą ". Przy Kim było tak ciepło i bezpiecznie. Niebezpiecznie szybko przyzwyczajałam się do tej rodziny.
W pokoju zrobiło się chłodno, więc zamknęłam okno i wróciłam do łóżka. Lekko odkryłam kołdrę, starając się nie obudzić Shadsa, jednak on wcale nie spał. Patrzył na mnie tymi swoimi pięknymi ślepiami i uśmiechał się lekko.
-Gdzie byłaś? - przysunął mnie do siebie i zatopił twarz w moich wywiniętych na wszystkie strony włosach.
-Przejść się, jesteś taki gorący, że ciężko wytrzymać - zamruczałam, czując jego dłonie na swoich udach - Przy okazji porozmawiałam sobie z twoją mamą.
-Tak myślałem.
-Mamy tu proroka? A może to telepatia? - zaśmiałam się.
-Nic z tych rzeczy, ale pachniesz szlugami kocurku - odwrócił mnie przodem do siebie i ucałował moje marlborowe usta - Moja mamusia sprowadza cię na złą drogę.
-Ale ja tak tylko do towarzystwa ... - zaprzeczyłam.
-Jasne, do towarzystwa - szepnął, nie oddalając się od moich warg - Pasuje ci ten zapach.
Czułam jego dłonie coraz to wyżej. Były niebezpiecznie gorące.
-Miśku, przypominam ci, że mamy trzecią w nocy i dzisiaj koncert, a ty jeszcze nie śpisz. A co jak jutro uśniesz na scenie?
-Racja - powiedział - W takim razie proszę się odwrócić plecami i mnie nie kusić!
Chwilę później poczułam jak obejmuje mnie ściśle, a jego miarowy oddech znów spoczął na mojej szyi. Nie mogłam wyobrazić sobie większego szczęścia.
Mart od samego rana biegała po domu jak szalona. Zbierała wszystko co znalazło się na jej drodze i pakowała do obszernej walizki podróżnej, której prawdopodobnie nie uda się zamknąć. A jeśli nawet, to Christ musiałby najpierw na niej usiąść. W całym tym bałaganie pozostawionym za sobą, odnalazła telefon i wybrała numer. Odebrał już po pierwszym sygnale.
-Co tam? - spytał zdyszanym głosem.
-Sytuacja awaryjna Johnny! Nie wiem czy wszystko zabrałam ! - padła na łóżko, na którym kupkami poukładane leżały ubrania.
-Zaraz coś zaradzimy - powiedział i rozłączył się. Chwilkę później wparował do jej pokoju.
-A co ty tu robisz?
-Wiedziałem, że tak będzie, więc przybiegłem - położył się obok i pocałował ją czule - Ładowarka jest?
-Jest.
-Szczoteczka do zębów?
-Jest, razem z całą kosmetyczką.
-Aparat?
-Jest i dodatkowa karta pamięci też.
-Seksowna bielizna? - zmienił ton głosu.
-Johnny ! Ty zboczony gnomie ! - Pacnęła go w czuprynę, niszcząc i tak lekko opadającego irokeza.
-Też cię kocham, żartuje sobie przecież - złapał ją za biodra i unieruchomił - Nie panikuj, na pewno wszystko spakowałaś. Już nie mogę się doczekać, aż będziemy na miejscu.
-To w końcu nasz pierwszy, wspólny wyjazd.
-Jako para dodajmy - poderwał się z miejsca i sprawdził zawartość jej walizki - Kochanie, ale ty wiesz, że my wyjeżdżamy tylko na weekend, prawda? Nie musisz zabierać ze sobą całego domu.
-On tak mówi tylko dlatego, że nie chce potem dźwigać tej walizki córeczko - powiedziała z polskim akcentem jej mama, która pojawiła się w drzwiach - Nie wiesz Johnny, że przezorny zawsze ubezpieczony?
-Oh, znam ja już te polskie powiedzonka - uśmiechnął się - Zawsze na nich tracę.
Bardzo lubił i szanował rodziców Mart, zresztą, oni sami po prostu go uwielbiali. Był u nich w domu częstym gościem, w końcu z Martą znali się od dawna. A odkąd zostali parą są po prostu nierozłączni. Praktycznie od zawsze byli w sobie zakochani po uszy, potrzebowali jednak sporo czasu, żeby to zrozumieć i zdecydować się na ten krok do przodu. Teraz nie wyobrażali już sobie codzienności bez siebie. Mała, urocza polka, która zawładnęła jego sercem i słodki gnom, poza którym nie widziała świata. Para jak z dobrej komedii romantycznej.
-Komu w drogę, temu czas - powiedział i mrugnął do jej mamy. W końcu to ona nauczyła go tego powiedzonka.
-Szybko się uczysz Johnny - uśmiechnęła się - Mam tylko nadzieję, że nie robisz tego z sarkazmem?
-Pani Redbridge, nigdy ! W sumie to Marta musi nauczyć mnie czegoś po polsku, bo w tłumaczeniu nie brzmi to tak fajnie jak w oryginale.
-A czego chciałbyś się nauczyć i co tak fajnie brzmi po polsku? - Mart założyła na siebie jeansową kurtkę i ruszyła do drzwi.
-Na przykład ostatnio, kiedy twoja mama skaleczyła się przy krojeniu warzyw do sałatki, to krzyknęła " kurwa "! - zaakcentował, a mama - Dorota, wybuchnęła śmiechem - To takie nasze amerykańskie " fuck" albo " shit ", ale brzmi sto razy lepiej.
-No i widzisz mamo, a mówiłaś, że to ja go uczę złych i niemądrych rzeczy - wyminęła ją i nałożyła trampki - My będziemy się zbierać, wstąpimy jeszcze po rzeczy Johnnego, a potem prosto na lotnisko.
Tatku, chodź się pożegnać !
W przedpokoju zjawił się mąż jej mamy. Był jej ojczymem, ale traktowała go jak prawdziwego ojca. Biologiczny tata zostawił jej mamę i ją, kiedy miała siedem lat. Właśnie wtedy wyjechały z Polski i przeprowadziły się do Huntington Beach. Niedługo potem Dorota poznała Lucka, a że Mart prędko się do niego przyzwyczaiła, to szybko się zaręczyli i wzięli ślub. I tak już od trzynastu lat tworzyli szczęśliwą rodzinę.
-Maleńka, uważaj na siebie - powiedział i przytulił ją do siebie - I baw się dobrze.
-Tylko nie za dobrze - matka spojrzała na niego ostrzegawczo - Johnny, proszę cię, opiekuj się dobrze naszą Martusią - powiedziała, dając całusa i córce i jej chłopakowi.
-Taki mam zamiar - uśmiechnął się na pożegnanie - Do wiedzenia!
Na lotnisku czekali już Brian z Alice oraz Jimmy z Hope.
-Pierwszy raz nie jesteś ostatni Christ - Jimmy podał mi puszkę piwa i uśmiechnął się kpiąco.
-Właśnie, nie wiecie co z Bakerem i Alexis? - Alice dreptała nerwowo - Przecież już wyczytali nasz lot.
-Spokojnie, na pewno zaraz przyjadą - Brian pogłaskał ją po plecach - No, już są !
Para wpadła do poczekalni zdyszana i zestresowana.
-Hej, młodzieży, co się stało? - Jimmy spojrzał na nich pytająco.
-Zacky zapodział gdzieś nasze bilety - fuknęła Alexis.
-To nie moja wina, że wrzuciłaś do prania spodnie, w których były - odparł.
-Trzymałeś je w kieszeni? Nie ma co, odpowiedzialnie Zacky - powiedziała Hope, a Rev jej zawtórował.
-Ale macie te bilety, tak? - Brian rzucił im zdezorientowane spojrzenie.
-Na szczęście nie zdążyłam wczoraj zrobić prania. Dobra, chodźmy już - Alexis pociągnęła Bakera za sobą i już chwilę później obrali kierunek - Cleveland.
Luubię mamę Matta. Taka fajna, z jednej strony dojrzała i mądra z doświadczenia, ale umie też zrozumieć punkt widzenia młodych. I pali fajne szlugi :D I ma dobrą intuicję. No fajna babka :D I ma rację, będzie dobrze, Amy się ogarnie i będą wszyscy żyli dłuugo i szczęśliwie ;)
OdpowiedzUsuńAaaa, mama Marty demoralizuje nam Gnoma! Hahaha, zna już nasze narodowe słowo, jeszcze niech nauczy się pić polską wódkę i będzie mógł uznawać się za Polaka :> Faajna para z Mart i Christa. Słodziaki takie ^^ W porównaniu do np Alice i Briana to takie misie słodkie kolorowe. :3 A że Johnny dogadał się już teściami, to już ogólnie spoko bardzo, nie będzie w przyszłości problemów ;)
Nicky i Matt, mrau ;) Gorąco, ale nie w tym sensie. A szkoda. Bo Ty już zdążyłaś się dowiedzieć, że masz fanki - erotomanki [rymuję, joł elo :D].
Czekam na kolejny odcinek ;) I życzę więcej wolnego czasu.
Mrauuuu Kocurku!! Ja się Nicky nie dziwię, że jej się gorąco zrobiło. Przy TAKIM facecie!!!! W dodatku jej facecie. I jeszcze jest w nim zakochana, to już w ogóle. Fajnie, że zostawia przeszłość za sobą. Nie ma to jak cudownie się zakochać. Teraz musi być już tylko lepiej!!! I jeszcze ta rozmowa z Kim. Super, że widzi ile znaczy dla Matta. Nicky będzie miała w niej oparcie!! Czuję to!! I powrót Nicky do łóżeczka :D Kiedy będzie coś hooot?? ^^ to już 22 odcinki haha :)
OdpowiedzUsuńMart i Gnomek po prostu rewelacyjni!! Tekst Christa o przekleństwach po prostu mistrzowski. Kochani są, tacy w siebie zapatrzeni. Uwielbiam ich, tak jak całe to opowiadanie. Jednak Alexis pojechała. Może wszystko się ułozy. Z niecierpliwością czekam na nexta!!!
Twoja Iskierka <3
jak Kasia siedzi dłużej na zaraz wracam to na pewno można spodziewać się odcinka! nie żeby mi to nie odpowiadało;p :)
OdpowiedzUsuńnormalnie Matt i Nicky to odzwierciedlenie wszystkiego co najlepsze! takiej teściowej to ze świecą szukać:p szluga o 3 w nocy z matka swojego chłopaka zawsze spoko! tak pięknie opowiadała o niej i o Matt'cie, ale sama prawdę:)
mama Marty też jest dobra:p to" kurwa" i tak wszystko przebiło xd ogólnie cała rodzinka fajna, a dziewczyna to już w ogóle. misie słodkie:)
Między Zacky'im i Alexis jest tak oschle albo mi się tak wydaje. sam jej musi powiedzieć o tym, że ją zdradził, bo Carol nie odpuści i będzie tylko gorzej! A Alex mu na bank po jakimś tam dłuższym czasie wybaczy.
nic. przepraszam, że krótki, bo krótki komentarz, ale padam, kocham Cię miś, czekam na kolejny odcinek i wódkę rzecz jasna:p
uwielbiaam mamę Matta. Taką teściową to ze świecą szukać. Serio, modlę się o taką dla siebie i dla was. Świetna kobieta.
OdpowiedzUsuńMart i Johnny są tacy słodcy. Normalnie do schrupania. Wiem, głodna jestem i chrupanie za mną chodzi. Polskie kobiety rządzą!! Ale to wszyscy wiemy prawda?
Sołł, mój komputer się buntuje i zaraz może mi usunąć ten komentarz. Więc kończę i łączę się z tb w bólu. Mi szkoła też nie daje żyć.
Love, Hopee
Mart i Gnom Mmmmmm słodko... :D
OdpowiedzUsuńJak wszyscy to wszyscy hahahha uwielbiam mame Matti'ego buahahah Marlbolo ;)
Nicky biedna ^^ Cóż za rewelacja - wyjazd!!!! ;)
PISZ dalej! czekam na next'a :D <333
~Fallen
No właśnie taka teściowa to po prostu marzenie! Oddam królesto za taka teściową ;) Lubię Mart i Johnnego jako parę. Christ uczący się polskiego hahah Chciałabym usłyszeć jak mówi kurwa. Chociaż jak byłam na ich koncercie to właśnie Johnny wywiesił na scenie naszą flagę. Może go podświadomie ciągnie do Polski tylko jeszcze o tym nie wie ;) Bo coś im nie po drodze do nas... Czekam na nexta!
OdpowiedzUsuńMart pochodzi z Polski? Tego się nie spodziewałam :D Christ mówiący "kurwa" ... chciałabym to usłyszeć ^^ . Mama Matta jest spoko, też chcę taką teściową. Za mało Briana i Alice i Jimmiego z Hope. Mam nadzieję, że Alexis i Zacky jakoś sobie wszystko wyjaśnią, i wszystko będzie cacy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam & czekam, czekam :3
Kociuba
W końcu ruszyłam dupsko i komentuję. Lol, po tygodniu dopiero...
OdpowiedzUsuńUuu, jak gorąco u Nicky i Matta. Gorąco w pokoju, to u nich też. Ale to nie takie gorąco, na jakie czekam. Chociaż to też bardzo lubię!
Mama Matta = cudowna kobieta. Moja druga połówko, gdzie kolwiek jesteś, błagam, miej fajną mamę! Jest naprawdę świetna. Nicky będzie mogła na niej zawsze polegać. Dobra teściowa z niej będzie ^^ Oby tylko Amy zaakceptowała Nicky.
Mart ładna, bo z Polski. Nie to żeby inne dziewczyny były brzydkie, bo są naprawdę śliczne. To "kurwa" powiedziane przez Johnnego musiało śmiesznie brzmieć :D Taka urocza i słodka z nich para :33 Uf, całe szczęście, że Alexis z Bakerem zdążyli.
Przepraszam, beznadziejny komentarz, ale nie potrafię napisać czegoś, co ma sens.
Bardzo, bardzo mi się podoba, czekam na taką gorącą sytuację u Matta i Nicky. Taką bardzo gorącą ^^
Wreszcie mam czas, żeby nadrobić zaległości :3
OdpowiedzUsuńOjej, ale Matt ma fajną mamę, Nicky będzie miała (bo będzie miała, prawda?) zajebistą teściową, takiej to tylko pozazdrościć :D a między nią a Mattem tak gorąco, uuu :> ale i tak dołączam się do osób czekających na jeszcze bardziej gorąco XD
Ale Mart i Johnny są fajną parą :3 chociaż w sumie każda para jest świetna :D ale podobał mi się strasznie ten fragment z nimi i to "kurwa" gnoma, chciałabym to usłyszeć xd I dobrze bardzo, że dogaduje się z rodzicami Mart ^^