Podróż mijała nam w przeraźliwym milczeniu. Skacowany Johnny spał z Mart na kolanach, Jimmy razem z Hope słuchali muzyki na słuchawkach, Brian i Alice byli zajęci absorbującym piciem kawy, Zacky palił na przodzie autokaru, a Alexis na jego tyle. Matt spał obok mnie, był bardzo zmęczony wczorajszym dniem i wieczorem. Głaskałam go delikatnie po szorstkim policzku i cieszyłam się, że nie muszę być daleko od niego, tak jak Baker i Alex. Fizyczna rozłąka to nic, zastanawiało mnie jednak, jak mogą być tak blisko siebie, łapać się wzrokiem i wypuszczać dym w tę samą stronę, a równocześnie mieć do siebie taki dystans? Byli daleko, każdy to zauważył. Może to i lepiej, bo jeśli oboje stawią temu czoło, to będą wiedzieli, że przecież razem jest łatwiej.
Gdy dojechaliśmy już na miejsce, poczułam ulgę, że wreszcie będzie z kim pogadać. Mama Matta na pewno zasypie nas pytaniami o koncert i podróż. Nie pomyliłam się.
-Kochani, już jesteście? - przywitała nas w progu - Myślałam, że będziecie późnym wieczorem, coś się stało?
-Małe komplikacje - odpowiedział Matt - A co, nie cieszysz się mamo, że masz nas trochę wcześniej?
-Nie wygłupiaj się Matthew, przecież wiesz, że się cieszę! - Przytuliła go z całej siły, chociaż w jego ramionach wyglądała tak drobniutko - Witaj kochanie ! - Mnie również objęła jak...mama.
-Dzień dobry - uśmiechnęłam się szczerze. Nic nie było porównywalne z cudownym ciepłem tej kobiety - Witam Gary! - Pomachałam do stojącego w kuchni ojca.
-Cześć Nicky! Jak minęła wam podróż? - Uściskał mnie, potem razem z chłopakami podali sobie ręce.
-Wporządku - odpowiedział Brian - Kim, Gary, chyba jeszcze nie znacie mojej cudownej dziewczyny - Alice. - Wskazał na swoją ognistowłosą i uśmiechnął się dumnie.
-Bardzo nam miło - Kim od razu wzięła ją w objęcia i tak samo przywitała się z resztą - No dobrze, jeśli już jesteście to ja biorę się za gotowanie obiadu.
-Oj pani Sanders, już nie mogę się doczekać! - Johnny pogłaskał się po brzuchu.
-Królowo mego serca ! - Jimmy pobiegł za nią do kuchni - No wreszcie rodzinny obiadek !
-Wariat, jak zwykle ! - odparła - Nic się nie zmieniło.
-Ależ zmieniło się - Rev wyszczerzył ząbki - Poznałem moją cudną Nadzieję - uśmiechnął się słodko do Hope.
-Najwyższa pora chłopie - Gary pokiwał głową - U Bakera już pewnie ślub za pasem, a twój związek jeszcze taki raczkujący.
Popatrzyliśmy po sobie niepewnie. Zacky ciężko przełknął ślinę i uśmiechnął się blado, zerkając na Alexis. Ona w ogóle nie zareagowała. Kim chyba zorientowała się o co chodzi, bo spojrzała pytająco na mnie i na Matta. Przez ułamek sekundy zrobiło się bardzo niezręcznie. I właśnie pierwszy raz mogę stwierdzić, że jestem wdzięczna Amy, która w tym momencie radośnie zbiegła po schodach.
-No nareszcie ! Już nie mogłam się doczekać ! - krzyknęła piskliwym głosem i rzuciła się na szyję Jimmy'emu.
-Księżniczko, jakaś ty piękna ! - Obrócił ją dookoła i ucałował w czubek głowy - Gary, radziłbym ci jej pilnować! - Puścił oczko do Sandersa seniora.
-Oj pilnuje, pilnuje - Kim pokiwała głową - Czasem mam wrażenie, że ma ochotę stanąć przy bramie z wiatrówką i powystrzelać wszystkich kawalerów !
-Mamo! - pisnęła - Wcale nie jest ich tak dużo!
-Oj już nie bądź taka skromna, ładniutka z ciebie małolata - Johnny parsknął śmiechem, widząc jej rozgniewaną minę.
-Tylko nie małolata gnomie ! - Pobiegła do niego, wymierzając marny cios w ramię.
-Nie denerwuj się złotko, złość piękności szkodzi! - Brian odciągnął ją od Christa, przerzucił przez ramię i zaczął kręcić się w kółko.
-Matt, Jimmy, ratunku !! - pisnęła bezradnie.
-No już stary, proszę zostawić moją małą księżniczkę! - Jimmy ściągnął ją z ramion Hanera - Uratowałem cię od bestii, więc mam nadzieję, że pokażesz mi jakąś nową piosenkę, prawda Amy?
-Pewnie! - ucieszyła się - Chodź, zagram ci!
-Hope, idziesz z nami! - Wziął ją za rękę - Amy ma większy talent niż jej brat, uwierz.
-Słyszałem! - Matt zawołał za nim - Przypomnę ci to, jak będziesz chciał wyskoczyć na piwo !
Obserwowałam całą tą sytuację z podziwem. Jimmy miał niesamowite podejście do Amy. Działał na nią jak płachta na byka, robiła się przy nim taka delikatna, dziewczęca, urocza. Przez chwilę wydawało mi się, że nawet z Mattem nie miała takiej więzi. Zresztą, zdążyłam już zauważyć nie tylko to, że wyłącznie mnie Amy traktuje z dystansem, ale również, że sama osoba szalonego The Reva jest...wyjątkowa. Potrafił rozmawiać ze wszystkimi, łapał cudowny kontakt z ludźmi. Nieważne, czy była to mama Matta, czy jego mała siostra, do każdej osoby potrafił znaleźć kluczyk. Nie wiem co takiego miał w sobie, ale był człowiekiem, który z miejsca zdobywał szacunek i zaufanie wszystkich dookoła.
-Pokoje macie już przygotowane - powiedział Gary - Zanim usiądziemy do obiadu, możecie się rozpakować.
-A co potem? - spytała Mart.
-Przyjęcie urodzinowe naszej Amy - odparła Kim - Miało być jutro, ale skoro przyjechaliście dziś, to po co odkładać to na ostatnią chwilę?
-Racja - przytaknął Matt.
Alexis weszła do pokoju gościnnego dosyć niepewnie, wiedziona spojrzeniem Bakera, tęsknym, smutnym. Rzuciła torbę na środku pokoju i rozejrzała się dookoła. Jedno łóżko. No tak, kto mógłby przypuszczać, że zajdzie taka sytuacja...On oparł się o framugę i zakrył twarz dłonią. Wprawdzie wszystko zależało od niej. Nawet gdyby miała teraz rzucić w niego najbliżej leżącym przedmiotem, wykrzyczeć mu, że jest dupkiem i wyjechać, nie mógł zrobić absolutnie nic. To byłaby tylko i wyłącznie jej decyzja.
-Prześpię się na fotelu - powiedział, obserwując ją bacznie.
-Dobrze, widzę, że są dwa koce - szepnęła cichutko, nie patrząc w jego stronę.
-Możesz wziąć oba - rzekł, nie czekając na komentarz - Lexi, kiedy emocje opadną na tyle, że będziemy mogli pogadać o tym, co się wydarzyło?
Odwróciła się przodem do niego. Z bólem obserwował łzy świdrujące w jej oczach, które wskazywały na to, jak bardzo musi walczyć, by nie popłynęły po policzkach. Jeszcze nawet nie spadły, a już chciał je zetrzeć pocałunkiem i błagać o wybaczenie. Jego karą było to, że nie mógł tego zrobić. Nie mógł nawet z czułością powiedzieć do niej "Lexi". Miażdżyła go ta cholerna bezradność.
-Nie zasługuję nawet na chwilę czasu, by ochłonąć? Czego ty ode mnie wymagasz Zacky? - Zrobiła krok do tyłu i zabrała się za rozpakowywanie walizki - Myślisz, że powiesz, że jest ci przykro i wszystko będzie ok? Uważasz, że to fair wobec mnie? Zresztą, co ty możesz o tym wiedzieć. Zdrada jest dla ciebie wporządku.
-Dobrze wiesz, że to nieprawda! - Podszedł do niej i już chciał spojrzeć jej w oczy, ale zrezygnował - Nigdy nie wybaczę sobie tego, co zrobiłem, rozumiesz? To już zawsze będzie pieprzoną częścią mnie.
-Ty, ty, wszędzie ty! - Wstała i popchnęła go mocno - Czy chociaż przez chwilę pomyślałeś o mnie?!
Teraz emocje już ją przerosły. Łzy jak grochy spadły na jej rumiane policzki i przyprawiły go o ciarki. Nie mógł dłużej patrzeć na jej cierpienie. Złapał ją w ramiona i przytulił do siebie, tłumiąc jej drżenie. Przez tą krótką chwilę, kiedy wreszcie mógł trzymać ją w ramionach, czuł się szczęśliwy. Docenił jak ważna jest każda chwila. Coś, co kiedyś było jego codziennością, tak wielką rutyną, że wcale nie zwracał na to uwagi, teraz było dla niego skarbem.
-Przepraszam cię. Chcę, żebyś wiedziała, że Carol nic dla mnie nie znaczyła. Absolutnie nic. Chciałem sobie przypomnieć, byłem głupi...- Ujął jej twarz i dokończył, patrząc jej głęboko w czarne oczy - Kocham tylko ciebie, rozumiesz? Jesteś wszystkim.
-Musisz dać mi odetchnąć Zacky. Ja też cię kocham, przecież wiesz. Nie wiem tylko, czy jestem na tyle silna, by o tym zapomnieć, bo na pewno nie potrafię ci tego wybaczyć.
-Będzie jak chcesz. Wszystko pozostawiam tobie - powiedział. Jemu również łzy skropiły policzki. Delikatnie otarła je kciukiem.
-No już Baker, nie maż się jak baba - uśmiechnęła się blado - Nie wszystko stracone.
"Nie wszystko stracone" - powtórzył sobie w myślach. Pojawiła się mała nadzieja, że wszystko może być dobrze.
Późnym wieczorem wszyscy zebraliśmy się na patio, za domem Sandersów. Wszystko było cudownie przygotowane ; wisiały plakaty z życzeniami dla Amy , stół był zastawiony po brzegi, a małe, migoczące lampki rozświetlały pół podwórza. Solenizantka wyglądała cudownie. Miała na sobie czarną, koronkową sukienkę, włosy opadały falami na ramiona, oczy podkreślał koci makijaż. Była piękna, podobna do mamy, radosna. Oprócz naszej sevenfoldowej rodziny było jeszcze pare jej koleżanek, które obskakiwały chłopaków. Było też kilku jej kolegów i tajemniczy przystojniak, uśmiechający się do niej uroczo. Amy na chwilę schowała rogi. Tak mi się przynajmniej wydawało. Nie mogłam chyba pomylić się bardziej.
-Możemy kroić tort? - spytała Kim, zbierając zdmuchnięte siedemnaście świeczek.
-Nie, musimy poczekać na wszystkich ! -Amy uśmiechnęła się tajemniczo i obrzuciła mnie nieodgadnionym spojrzeniem.
-Będziemy mieli jeszcze jednego gościa? - Matt spytał zdziwiony.
Nikt nie musiał mu odpowiadać. Odpowiedź sama przyszła, w krwistoczerwonych szpilach, granatowej sukience opinającej idealne ciało i lekko rozwianymi blond włosami. Była naprawdę piękna. Wiedziałam już, że mamy ogromny problem. Matt też to wiedział...
Ooo, pojawiło się trochę nadziei :) Wiadomo, że o tak się nie pogodzą od razu, ale jest coraz lepiej. Kurczę, dobrze że Zacky się nie poddał i walczy i cały czas próbuje :) Takie to wszystko smutne, zawsze jak związek rozpada się lub prawie się rozpada to mi żal, bo mimo wszystko szkoda uczucia. Wierzę, że będzie dobrze :)
OdpowiedzUsuńJimo czarodziej! Wiadomo, że wszystkich tam powalił swoim podejście, charakterem i ogółem jego zajebistości. Johnny jak zawsze, lodówka, obiad, hahahah xD Amy to taka maskotka zespołu, musiała mieć wesoło w dzieciństwie. I miała obstawę bodyguardów ;)
Musiała ładnie wyglądać na tych urodzinach. I już można by pomyśleć, że trochę złagodniała, no i taka fajna impreza, a tu niespodziewany gość. Cześć, Valary.. Zobaczymy, co z tego będzie :) Czekam na kolejny odcinek [ tak, już czekam xd nigdy dosyć ]. Króciutki ten komentarz w zasadzie, ale wiedz że i tak mi się rozdział podoba ^^
Kuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuurwa, idealny odcinek! Zarządzam Ci tygodniowe ferie i pisz!
OdpowiedzUsuńNormalnie wszyscy się tak dobrze dogadują ! Uwielbiam Jimmy`ego :D
Alex i Zacky na pewno się zejdą ! Podziwiam tą dziewczynę !Cuudowna. Głupi jest, ale przecież się kochają, a miłość przetrwa wszystko, tak ? Nadaje życiu sens. Aż mnie ścisnęło w gardle na ich rozmowę.
Tak ta mała mogła zaprosić Val !!!!!! Nicky będzie wściekłaaa. A Matt zdezorientowany.
Czekam na nowości, pohejtuje. :*
Panno Sanders, czyżby żywiła pani do Pana Sulliwana jakieś głębsze uczucia?
OdpowiedzUsuńNo nie mogę. Wiem, że może i jestem okrutna, ale nie mogę sobie wyobrazić potulnej Amy. No cóż, jak widzimy Rev czyni cuda. Wcześniej troche Rev był zazdrosny, a teraz czas na Hope. No cóż, zazdrość w mądrych ilościach podobno scala związek.
Niech Lexi i Baker walczą o siebie. Przynajmniej Alexis nie przekreśliła ich związku i to jest dobre. Zawsze jest nadzieja.
Ty to wiesz jak jebnąć na koniec taką sytuację, że człowiek z emocji nie wie co ze sobą zrobić. Val przyszła. Wyczuwam zadymę milordzie.
Kocham całym serduszkiemm, Hope <3 :*
FUCKFUCKFUCKFUCK, Val, spieprzaj.
OdpowiedzUsuńAle od początku. Dobrze że jest jakaś nadzieja dla Zacka i Alexis. Że Lexi nie przekreśla, że obydwoje chcą to jakoś uratować. Jimo jak zawsze dusza towarzystwa. Amy, zła dziewucha, Valary zaprosiła. Coś czuję że będzie dym, płacz i potargane fryzury ^^ .
Pozdrawiam & czekam na więcej :3
O żesz w dupe!! Val będzie na przyjęciu... Normalnie siedze teraz z oczami jak monetami. O człowieku, teraz to ja chce kolejny rozdział natychmiast!!! :D
OdpowiedzUsuńKurde, ale mi żal tej Alexis, jak czytałam to jak ona płacze miałam ochotę ją przytulić... biedna... Mam nadzieję, że jednak ona wybaczy Bakerowi, chociaż ja sama mam ochotę mu przywalić ;p
Ale Amy na serio rozwaliła system. Człowieku, normalnie nie wiem co powiedzieć. Jestem cholernie ciekawa, co się będzie działo w kolejnym rozdziale, bo jakiś skandalik na pewno będzie i myślę, że nie mały ;p
Pozdrawiam i czeeekam na nn!!!!! <3 :**
Rozbijam namiot pod Twoim oknem!! Ciul z tym, że zimno!!! Będę czekać na nextaaaa i siłą mnie spod tego okna nie wykurzysz. Będę Ci śpiewać "Radio Song' Afromental: Ajm soryy that i trochę słońca hhahahaha
OdpowiedzUsuńJak mogłaś skończyć w takim momencie, no jak???
Ale tak od początku, to tak szkoda mi Alexis. I te przemyślenia Jenny, że niby są obok siebie a jednocześnie daleko. Oby jej i Matta nic takiego nie spotkało. W końcu w domu Sandersów i Kim już roztacza swoją cudowną aurę. Brian jaki dumny z Alice, i prawidłowo. Jimmy też ze swoją Nadzieją. Amy i Jimmy uratowali niezręczną sytuację. Kurczę fajna ta relacja między nimi, jak brat i siostra. Zazdroszczę jej!! Też chcę mieć takiego przyjaciela. Opisałaś Jima jakby tu z nami był!
Ta rozmowa między Zackym i Alexis mnie tak wzięła za serce. Kurczę tak mi ich szkoda, masakrycznie. Czemu to ich spotkało? Taka fajna z nich para noooo. Ale na szczęście 'nie wszystko stracone' niech się między nimi ułoży!!
Przyjęcie trwa sobie w najlepsze, wszystko pięknie, ładnie i zonk! Amy coś ty do cholery zrobiła????
Odcinek geniusz zbrodni, pisz szybko! Czekam na nexta!
Twoja zniecierpliwiona Iskierka <3
Fragment na początku o Revie - piękny.
OdpowiedzUsuńValary - wejście smoka vol. 1!
czekam z niecierpliwością na kolejny odcinek.
with love,
z.
kiedy możemy spodziewać się odcinka?
OdpowiedzUsuńwydaję mi się, że ukaże się w niedziele :) Musicie jeszcze troszeczkę poczekać.
OdpowiedzUsuńczekamy z niecierpliwością!!!!!!
UsuńTak na początku to przepraszam, że tak bardzo zaniedbałam komentowanie, poprawię się. Postaram się w najbliższym czasie skomentować zaległe odcinki ;)
OdpowiedzUsuńKochany Jimmy, taki dobry kontakt ma ze wszystkimi. Ciekawe jak on to robi. O, już wiem. Jego uwielbia każdy, bo jest świetny. Bo to Jimmy :3 On jest kochany ^^ (tak wiem, że się powtarzam) Jest nadzieja u Zacka i Alexis, jejku, trzymam za nich kciuki, musi im się udać! Bo nadzieja umiera ostatnia :) Wierzę, że im się uda.
Skąd ja wiedziałam, że Amy zaprosi Val... No oczywiście, co to za impreza bez przyjaciółki? Cholera, jak tylko Val spróbuje namieszać, to będzie bardzo źle. Chociaż Matt kocha Nicky, więc Valary to nie problem. Ale pewnie będą się dziwnie czuć w jej towarzystwie...
Naprawdę genialny odcinek, uwielbiam Twoje opowiadanie ^^ Czekam na następny :33
Nic dziwnego, że wszyscy tak uwielbiają Jimmiego, przecież jest zbyt zajebisty, żeby go nie lubić :D i jak widać ma świetny wpływ na ludzi :) strasznie mi się podoba ten fragment :3
OdpowiedzUsuńTa końcówka z Alex i Zackym taka kochana <3 cieszę się, że są szanse na to, że znów będą razem :33 nie dziwię się Alexis, bo w końcu ciężko zdradę wybaczyć, ale mam nadzieję, że da Bakerowi jeszcze jedną szansę, a on jej nie zmarnuje :3
Impreza Amy zaczęła się fajnie, ale ten "jeszcze jeden gość" wszystko zjebał... Valery, po co się wtrącasz tam, gdzie cię nie chcą?!
Idę czytać dalej :3