No dobrze już dobrze, nie narzekajcie , że tak często, poprawię się, następny może w przyszły weekend...może. A tak serio, to oczywiście zrobię dla was wszystko i jeśli tylko będziecie chciały odcinek, to oleję historię i napiszę go na lekcji, a potem wstawię. W końcu, dla was wszystko :)
Dziś szczególnie Joannie, za jej cudowne, nowe opowiadanie, Martynie, za jej cudowne stare opowiadanie, Hope, żeby wreszcie coś napisała, Alex mojej, bo ją kocham. I wszystkim czytelnikom również :)
Wszystko potoczyło się inaczej niż wcześniej planowaliśmy. Jeszcze tego samego dnia wieczorem Amy została wypisana ze szpitala, Kim i Valary spakowały jej rzeczy i byliśmy gotowi do wyjazdu.
-No to trzymajcie się!- Brian poklepał Garego po plecach i ucałował Kim w oba policzki. Każdy po nim zrobił to samo.
-Będziemy musieli...- pani Sanders westchnęła ciężko spoglądając na Amy. Odeszła kilka kroków, żeby pożegnać się z Alexis.
-Do zobaczenia! - Dziewczyna uśmiechnęła się ciepło - Na pewno wszystko będzie dobrze. Amy to silna dziewczyna, znam ją nie od dzisiaj, poradzi sobie. Wy też!
-A wy? - Kim spojrzała na nią pytająco. Ta kobieta miała po prostu radar w oczach, widziała, kiedy działo się coś niedobrego.
-To aż tak bardzo widać? - Alex zasmuciła się nieco, ale szybko kontynuowała - Mamy z Zackym pewne problemy. Zresztą, to typowy facet, a ja zupełnie o tym zapomniałam. Chciałam dać mu trochę luzu w związku, a to wszystko obróciło się przeciwko mnie.
-Zdradził cię? - Kim nie ukrywała zdziwienia i szeroko otworzyła swoje zielone oczy z niedowierzaniem. Alexis spuściła wzrok i pokiwała twierdząco głową - Kochanie, jeśli się kochacie to wszystko samo jakoś się ułoży. Pytanie, czy tego chcesz?
-Chcę - odparła speszona, czując swoją uległość - Kim... Z Zackym znamy się od dziecka, nie wyobrażam sobie życia bez niego. Sama zdrada nie była najgorsza. Nie potrafię mu wybaczyć tego, że przez tak długi czas mnie okłamywał ; po obiedzie ze mną szedł do niej, wracał i kładł się łóżku obok mnie...
-Czas pozwala goić takie rany - przytuliła ją z całej siły - poradzicie sobie z tym, razem.
-Mam nadzieję - odparła zerkając na Bakera.
Stał oparty o framugę drzwi kuchennych i przyglądał się całej sytuacji. Mimowolnie uśmiechnął się lekko, a ona równie bezwładnie odwzajemniła ten uśmiech. Chciał wszystko zacząć od nowa. Chciała wybaczyć. Wszystko przed nimi...
-No już, czas na nas - Jimmy zerknął na tarczę zegarka - Jeśli nie chcemy spóźnić się na samolot to musimy się zbierać. - Chwycił Hope za dłoń i wyniósł ostatnią walizkę to tour busa.
-Uważaj na siebie Nicky i niczym się nie przejmuj - powiedziała Kim zerkając na Val, a ja od razu zrozumiałam sens jej słów. Ok, byłam zazdrosna. Nie wiedziałam, że to aż tak widoczne - Matthew cię kocha, wiem to - dodała szeptem i dzięki temu trochę mi ulżyło.
Stanęliśmy w kręgu obserwując najbardziej wzruszające i bolesne pożegnanie. Kim uklęknęła przez siedzącą na fotelu, bledziutką Amy.Obie płakały, z tym, że nasza zadziora usilnie starała się powstrzymać łzy.
-Córciu, masz do mnie dzwonić codziennie! - powiedziała głaskając ją po policzku - Matthew będzie o ciebie dbał najlepiej jak potrafi i Nicky na pewno tego dopilnuję, więc masz być grzeczna i się ich słuchać.
Shads roześmiał się przez łzy i mocniej ścisnął moją dłoń. Kim była naszym dobrym duszkiem.
-Mamo, mam białaczkę, a nie chorobę psychiczną, naprawdę nic mnie nie ugrzeczni - odparła i dała mamie pstryczka w nos - Niedługo wrócę do domu i wszystko będzie jak dawniej, tylko proszę cię, nie płacz!
Teraz już wszyscy beczeliśmy jak małe dzieci. Haner schował się za plecami Alice, a Jimmy nie miał jak się ukryć ze względu na swój wzrost. Alexis wtuliła się w Bakera, więc chociaż na chwilę miał swoje szczęście w nieszczęściu. Matt był silny. Tego popołudnia powiedział mi, że będzie dla niej jak ojciec i nie pozwoli by stała jej się jakakolwiek krzywda. Był pewien, że Amy wygra tą walkę, będzie silna i nie straci nawet trochę charakteru. Ja sama także wierzyłam, że wszystko się ułoży, przecież rak to nie wyrok. Nie dla Amy Sanders.
-Naprawdę musimy już iść - Johnny brutalnie przerwał chwilę ciszy.
-Tak, musimy - szepnęła Amy - Myślałam, że Matti już nigdy nie zabierze mnie do Huntington Beach.
-Szkoda tylko, że w takich okolicznościach - odparł.
-Przynajmniej będę blisko Val - uśmiechnęła się tak, że jej policzki nabrały rumieńców - Bo będziesz mnie odwiedzać, prawda?
Spojrzała na nią w tak czuły sposób, że nie dało się zignorować tego, że Valary naprawdę jest dla niej ważna. To wszystko było dla mnie zrozumiałe. Miałam tylko nadzieję, że ta choroba zbliży Amy do brata i do mnie, a w żadnym wypadku Shadowsa do Valary.
-Pewnie kochanie. O ile Matthew pozwoli odwiedzać cię w domu...
-Nie wygłupiaj się Valary, zawsze możesz do nas przyjść.
-No widzisz - uśmiechnęła się - nie ma się co martwić.
Podróż była naprawdę ciężka. Amy uparła się, żeby Valary pojechała z nami, więc oprócz niej nikomu nie wyszło to na zdrowie. Brian jej nie znosił i jakoś specjalnie tego nie ukrywał. Ali na każdym kroku musiała gasić jego niewybredne uwagi. Ja i Matt zabarykadowaliśmy się na tyle busa, by chociaż podczas powrotu spędzić razem trochę czasu. Reszta przysypiała. Tylko Alexis słuchała muzyki, wtulona w ogromną poduszkę w kształcie deathbat'a. Swoją drogą całkiem fajny gadżet. Zacky wciąż jej się przyglądał i przysuwał delikatnie, żeby w końcu usiąść obok niej. Ciągle zachowywał powściągliwość i nawet trochę się denerwował sycąc oczy jej widokiem. Później wstał, zaparzył kawę, usiadł obok niej i zdjął Alex jedną białą słuchawkę.
-Kawy? - spytał.
-Chętnie - wzięła od niego kubek i upiła łyk - pyszna, dziękuję.
-Taka jak lubisz, bo...- zaczął, jednak nie pozwoliła mu dokończyć.
-Wiem Zacky i naprawdę doceniam, ale... - wyłączyła odtwarzacz i usiadła przodem do niego - pozwól mi oddychać. Nie bądź taki nachalny, taki szybki.
-Po prostu chcę, żebyś wiedziała, że będę o ciebie walczył...do końca życia. - Ujął jej podbródek i zmusił do spojrzenia mu w oczy.
-Wiem - przymknęła powieki, a na jej rzęsach zatańczyły malutkie łzy - Wiem to...
Objął ją ramieniem i już wiedział, że wszystko musi być dobrze.
-Panno Miles, niech się panna nie marze! - Otarł rozmazany tusz z jej policzka - Czego słuchasz? Tylko nie mów, że nas?
-Nie - uśmiechnęła się nieśmiało.
-Mogę z tobą?
Podała mu jedną słuchawkę i skrawek poduszki. Siedzieli chwilę z rękoma założonymi na piersiach, aż w końcu Baker chwycił jej malutką dłoń i splótł z nią palce.
Po wielu godzinach męczącej podróży wreszcie dotarliśmy na miejsce. Matt prosił, żebym chociaż na chwilę weszła, więc nie potrafiłam odmówić. Wziął nasze walizki i z wielką ulgą, całą trójką przekroczyliśmy próg jego mieszkania.
-Witaj w domu Amy!
Kiedy Brian schował się, żeby płakać sama się poryczałam. Bez kitu. A jeszcze na to wszystko leciało mi akurat 'the light behind your eyes' mcr (tak, tak M. przekonałaś mnie) to już całkiem. I Baker tak się stara, dobrze. Niech się jeszcze trochę pomęczy. Nabroił i ma za swoje. Czekam z niecierpliwością na dalsze części. ; *
OdpowiedzUsuńwith love,
z.
Bo i przekonanie Cię nie było trudne, piosenka sama w sobie zajebista przecież, Krasnoludku :D A co do odcinka, to racja, niech Zacky się jeszcze pomęczy ;p Póki co jest na dobrej drodze, ale chyba na to trochę za wcześnie.. A że Alexis ma dobre serduszko, to już inna sprawa. Jak fajnie tam w busie.. Słodko. Zacky się serio stara :) Żeby tylko Carol nie przeszkadzała. Kurczę, Val będzie decydowanie za blisko. Co prawda jeśli zajdzie potrzeba, Nicole będzie pewnie walczyć zębami i paznokciami, no ale mimo wszystko.. A Amy wcale nie pomaga >.< Tak skaczę po wątkach, ale kurczę, jak się chłopaki popłakali, to i mi zrobiło się tak smutno. Niech już wszystko będzie ok.. Wiem, że za wcześnie, no ale ja lubię happy endy,możesz wtykać takie mini happy endy wszędzie ;d Dziękuję za dedykację i czekam na kolejny odcinek. ;)
OdpowiedzUsuńAlex też Cię bardzo kocha, misiu. Cudny odcineczek! Pisz częściej, i mam cichuteńką nadzieję, że może walniesz jeszcze coś przed koncertem albo we wtorek przed powrotem do szkoły ? :) nie naciskam ;pp ale w sobotę już polecą hejty <3
OdpowiedzUsuńAmy szybko przekona się do Nicky, przecież dobrze widzi, że Matt je obie bardzo kocha. Prędzej czy później i tak dowie się, że Val zdradzała jej brata i sama jej powie WYPIERDALAJ, zobaczysz. ym, zmaczy ja zobaczę xD a ty napiszesz xD albo nie xd coś mi nie wyszlo xdd
Co do Bakera i Alex, bardzo lubię tę dwójkę. Ta dziewczyna jest taka sympatyczna, wspaniała. Z niego też jest zajebisty chłopak, troszeczkę się pogubił jedynie. Nawiązując do mamy Matta kocham tę kobietę xD I ta scena w busie, bosko Ci to wyszło ;)
Czekam z niecierpliwością na następny, dziękuję za dedykację. Do zobaczenia jutro, a w poniedziałek koooncert <3
Twoja.
Zamierzam stosować tortury wokalne żebyś dodała następny odcinek- Szybko dodała następny odcinek. Jakość, a nie długość się liczy.
OdpowiedzUsuńAmy przetrzyma to wszystko. W końcu krew Sandersów nie woda, ludzie o mocnych charakterach tam się rodzą.
Zaki-Lizaki się stara, i cholera dobrze. Lexi doceni, ułoży się im... chyba. Do mojej listy życzeń dopisuję- "Żeby Zacky i Alexis się zeszli".
No i nie chowam mojego ekwipunku przeciwko dziwkom. Chyba mi się przyda.
Kocham, życzę mokrego jajka i wql, Hope :* <3
Powracam z imprezowej otchłani, co mi się dawno nie zdarzyło! Ledwo kończynami ruszam. Odcinek czytałam o 1 w nocy :D Smutno, wszyscy tacy przejęci. Pożegnania nigdy nie są łatwe, szczególne w takiej sytuacji. Jak sobie wyobrażę ich wszystkich ze łzami w oczach, to od razu mi się chce płakać. Dadzą sobie radę, są wielką rodziną i będą się wspierać. Między Zackym i Alexis coś zaczyna się poprawiać. Kochają się i mam nadzieję, że im się jeszcze ułoży. Smutno, ale i tak cudownie piszesz. Czekam na kolejny. Sorry za taki nieogar, ale ledwo żyję.Czekam na wyjaśnienie o co chodzi z tym kolesiem i Alice.
OdpowiedzUsuńLoveeee<3
Twoja Iskierka<3
Siedzę i myślę nad napisaniem czegoś, co chociaż minimalnie miałoby sens, ale mi to nie wychodzi ;x To napiszę tylko, że mi się podoba, a jutro postaram się więcej ;)
OdpowiedzUsuńKurcze, źle się dzieje... Coś czuję, że Val wykorzysta taką okazję. Takie trójkąty nigdy nie wychodzą nikomu na dobre, a coś czuję że Val będzie częstym gościem w domu Sandersa. Czekam na nexta!
OdpowiedzUsuń