Dla Joanny, największego terrorysty na świecie ! ;*
Oraz dla wszystkich, którzy wciąż poświęcają chwilkę, aby przeczytać i napisać miłe słowo. Kocham was :)
-To już ostatnia szefowo! - krzyknął pan ubrany w robocze ciuchy.
-Dziękuję! - Alice zabrała od niego dwie, pachnące gorącym tuszem książki.
Otworzyła okładki obu i pogłaskała palcami pierwsze strony, tam, gdzie piękną, wybraną przez nią czcionką spisane były dedykacje. Dopiero po wyjściu z drukarni zauważyła, że na zewnątrz zrobiło się już ciemno. Czas biegł jak szalony. Ona żyła na wariackich papierach. Zaczęła pisać tą książkę kilka miesięcy temu, które minęły jej jak kilka dni. W piątek trafi do księgarni, a ludzie będą pamiętać o niej do ostatniego słowa zakończonego kropką. Jeżeli im się spodoba, to jeszcze kilka dni później. Potem zapomną. Zapomną również o Alice, aż do momentu, gdy wyda kolejną powieść o miłości. Wpadła w błędne koło i kompletnie nie wiedziała jak się z niego wydostać. Życie uciekało jej przez palce, mijało między ognistymi końcówkami bujnych włosów. Sama nie potrafiła się zatrzymać...
Na autostradzie skręciła w prawo, minęła plażę, lecz zamiast skierować się w lewo, do domu, wybrała drogę na wprost. Zmierzała obok luksusowych apartamentów, hermetycznie ogrodzonych willi, aż w końcu odnalazła poszukiwany numer.
-No no, całkiem ładnie - gwizdnęła wysiadając z mustanga przed ogromnym, śnieżnobiałym mieszkaniem z kolumnami.
Podeszła do bramy, która była otwarta. Wejściowe drzwi także. Stanęła w korytarzu i rozejrzała się wokół. Nowoczesna kuchnia była pewnie nieużytkowana. W jadalni stał ogromny stół z dwunastoma krzesłami, z czego wysunięte było tylko jedno. Dookoła wisiały fotografie oprawione w antyramy. Z rodzicami, rodzeństwem, chłopakami z Avenged Sevenfold oraz innymi muzykami i przyjaciółmi. Brian miał mnóstwo znajomych, ale chyba brakowało tutaj jednej antyramy.
Usłyszała śpiewanie dochodzące z jednego z pomieszczeń. Coś gunsów, ale Brian bardziej piszczał niż śpiewał, więc nie dało się jasno określić repertuaru. Otworzyły się drzwi - teraz już wiedziała, że były to drzwi do łazienki - i wyszedł z nich Gates owinięty samym ręcznikiem. Osunął się delikatnie ukazując kości miednicy i cudowne wcięcia. Oniemiał na widok Alice.
-A co ty tu robisz? - Zmierzwił dłonią mokre włosy.
-Panie Haner, pan w ogóle nie dba o swoje bezpieczeństwo - zaśmiała się - Brama otwarta, drzwi wejściowe również.
-To na wypadek, gdybyś postanowiła mnie odwiedzić .- Mimo samego ręcznika na biodrach był dosyć pewny siebie.
-A gdyby zamiast mnie wkradłaby się tutaj jakaś napalona fanka i zastałaby cię rozebranego do rosołu?
-To miałaby całkiem niezłe widoki - powiedział, a robiąc krok do przodu ręcznik spadł mu do stóp.
Zarumienił się nerwowo, ale zachował spokój i po chwili wybuchnęli śmiechem.
-Noo, całkiem niezłe...widoki - Alice pękała ze śmiechu na widok nieco speszonego Hanera.
-Przepraszam - powiedział i zawiązał ręcznik wokół bioder.
-Ale za co? Przecież codziennie słynne gwiazdy rocka zrzucają przede mną to co mają na sobie.
-Idź do salonu, na chwilę przyjdę - powiedział i zniknął u szczytu schodów.
Salon był otwarty i przestronny, a jego wystrój bardzo nowoczesny. Kto by przypuszczał, że połączenie granatu i czerwieni da taki zdumiewający efekt. Telewizor był większy niż wszystkie w mieszkaniu dziewczyn razem wzięte. Do tego masa sprzętu multimedialnego i muzycznego, kilka gitar ustawionych na statywach rzędem pod ścianą. Pogłaskała tylko gryfy, pewnie są ubezpieczone na kilkadziesiąt tysiecy dolarów. Kolekcja płyt, którą posiadał robiła piorunujące wrażenie. Od muzyki klasycznej do brudnego metalu. Najwięcej piętrzyło się na stojaku z muzyką jazz' ową. Była tam wygrawerowana tabliczka z napisem " favorites".
-I jak ci się tu podoba? - Zaszedł ją od tyłu.
Zamiast ręcznika miał na sobie czarne jeansy i granatową koszule z rękawami podwiniętymi do łokci.
-Całkiem ładnie się tutaj urządziłeś - minęła go i przejechała palcem po komodzie - Co prawda brak tu troszkę kobiecej ręki - Pokazała mu kłębuszki kurzu na koniuszku palca.
-To fakt, pora to zmienić - powiedział i objął ją w pasie - Pamiętam, że obiecałem ci randkę. Wiem, że jest już trochę późno, ale po co odkładać to w nieskończoność?
-Ale przyjechałam samochodem. - Wyrwała się z jego objęć, lecz szybko przekręcił ją przodem do siebie.
-Nie ma problemu, zaplanowałem coś lepszego. - Uśmiechnął się znacząco.
Poprowadził ją do garażu i już wiedziała co miał na myśli. Przy samych jego drzwiach, gotowy do jazdy stał przepiękny, czarny, błyszczący czystością harley.
-Gotowa dziecinko? - Klepnął ją w pupę i podsadził na maszynę.
-Jak nigdy!
To prawda, że prowadził jak wariat. Do tej pory to ona uważała się za pirata drogowego, póki nie wsiadła z nim na mruczącą bestie. Silnik aż wył przy każdym dodaniu gazu, a ona zaciskała materiał jego skórzanej kurtki w piąstkach. Zwolnił dopiero, kiedy przytuliła się mocno do jego pleców, obejmując go w pół. A może to dlatego, że byli już na miejscu.
Ewidentnie była to jakaś knajpa, zdziwiło ją tylko, że w środku nie było nikogo. Zajęli stolik w jej centralnej części. Klimat mówił sam za siebie - włoskie jedzenie. Trafił najlepiej jak tylko mógł.
-Czemu nikogo tu nie ma? - spytała trochę zdezorientowana.
-A po co nam obserwatorzy? Wiesz, ja z zasady nie lubię się dzielić , szczególnie widokiem takich pięknych oczu jak twoje - powiedział i podał jej kartę.
-Ale jak ty to...
-To moja knajpa, więc mogę ją wynająć kiedy tylko chcę - uśmiechnął się bosko.
-Kocham włoską kuchnie - powiedziała przeglądając menu -ty też?
-Pomijając to, że lubię wszystko co zwie się jedzeniem to tak, włoską lubię najbardziej.
Podszedł do nich kelner, prosząc o zamówienie.
-Lasagne - powiedzieli razem, spojrzeli sobie w oczy i zaczęli się śmiać.
-Coś do picia? - spytał kelner.
-Sok pomarańczowy. Uwielbiam sok pomarańczowy - powiedziała.
-Zapamiętam - odnotował - Dla mnie cole z lodem.
-Prawie bym zapomniała - Wyciągnęła z torby pakunek w ładnym papierze - Mam coś dla ciebie.
-Prezent? Dla mnie? A co to? - Wziął od niej paczkę i przyjrzał jej się z radością.
-Otwórz. - Wskazała mu miejsce gdzie należało rozerwać papier.
-Rany, to książka? - Uśmiechnął się i rzucił jej pytające spojrzenie.
-Tak. Prawdę mówiąc, to wyjdzie dopiero jutro, ale pomyślałam, że to będzie miłe. Wiesz, na co dzień nie jestem miła, dlatego nie wiem do końca... słabo mi to idzie - zmartwiła się.
Dopiero teraz zauważył autora.
-Iskierko, to naprawdę bardzo miłe - uśmiechnął się ciepło i właśnie wtedy zaserwowano do stołu ich zamówienie.
Rozmawiali o wszystkich. Nie brakowało im tematów, co znaczyło,że mają ze sobą wiele wspólnego. Gates jak to on zasypywał ją komplementami, a ona odpierała je z ironią co jeszcze bardziej podgrzewało atmosferę między nimi. O dziwo, to jego martwiło, że nic między nimi nie jest jasne. Chciał wiedzieć, co tak na prawdę myśli o nim Alice. Póki co tylko grała z nim w jakąś gierkę. Na początku mu się to podobało i wiele by dał, aby jego wcześniejsze dziewczyny potrafiły tak z nim pogrywać, ale teraz... teraz chyba zaczęło mu zależeć. Zamówił dla niej jeszcze drinka, potem kolejnego. Nic tu po nich, ileż można siedzieć przy stoliku. Wsiedli na motor i już chwilę później zatrzymał się obok deptaku przy plaży. Zostawił maszynę i wziął Alice za rękę.
-Dokąd idziemy? - spytała.
-Na spacer . - Pociągnął ją w kierunku plaży.
Morze szumiało spokojnie, piasek był przyjemnie chłodny, a niebo rozświetlały miliony gwiazd i księżyc w pełni.
-Wiesz, wyszedłem z wprawy, ale chyba całkiem udana ta randka - powiedział i poczuł, że mocniej wtuliła się w jego ramię.
-Całkiem - zamruczała. Po kilku drinkach z zabójczą dawką alkoholu była już trochę miękka.
-Alice, co jest między nami? - spytał, patrząc w dal.
-Chemia - odpowiedziała i zatrzymała się gwałtownie.
-Tylko chemia? - spytał smutno.
-Aż chemia. - Uśmiechnęła się ciepło i pogłaskała go po policzku.
-Ale ja chciałbym chyba więcej.- Przyciągnął ją mocno do siebie, tak, że ciężko było jej złapać oddech.
Nie miała pojęcia co mu odpowiedzieć. Działał na nią, przyprawiał ją o dreszcze, rozpływała się w jego słowach, a każdy gest był uzależniający. On był dla niej jak narkotyk.
Zarzuciła mu ręce na szyję i długo wpatrywała się w czekoladowe oczy. Czuła, że jego ręce przesuwają się po jej biodrach, więc aby to zatrzymać wspięła się na palce i pocałowała go namiętnie. Czuła to tak, jak gdyby miało zatrzymać ją to przy życiu. Objął ją mocniej, zachwiała się i wylądowali wpół objęci na chłodnym piasku, który zbił temperaturę między nimi. Spojrzał jej w oczu i złożył na jej ustach jeszcze kilka czułych pocałunków.
-Alice, ja... - chciał coś wyznać, ale przerwała mu wpół słowa.
-Wracajmy do domu.
-Dobrze. - Wstał i pociągnął ją za rękę.
Szli chwilę obok siebie w milczeniu. Nagle poczuł, że jej drobne palce splatają się z jego palcami. Uśmiechnął się do siebie. Dostrzegła to i już wiedziała, że w tej potyczce jest wygrana.
Odwiózł ją pod dom. Stali chwilę naprzeciw siebie.
-To ja już będę leciał - powiedział i cmoknął ją w policzek.
-Poczekaj - złapała go za dłoń - W książce jest dedykacja. Chcę, żebyś ją teraz przeczytał.
Zdezorientowany wyciągnął prezent i nerwowo przewrócił okładkę.
" Dla Ciebie, żebyś nie musiał czekać w kolejce po tą książkę... i w kolejce do mojego serca. Twoja Iskierka "
Uśmiechnął się do siebie i przesunął dłonią po pierwszej stronie. Przeniósł wzrok na nią, zrobił kilka zdecydowanych kroków i zaczął ją całować, do utraty tchu.
-"Twoja Iskierka"? - wyszeptał jej do ucha.
-Jeżeli chcesz.
-Nawet nie wiesz jak bardzo chcę...
Noo i kolejna zalegalizowana para ;) Fajnie, fajnie, i to jeszcze w taki oryginalny spobób to wszystko, jak to oni ;) Lubię tę atmosferę między nimi, iskrzy cały czas ale oboje mają takie charaktery że nic wprost, tylko wszystko tak "na około", ale to właśnie w nich fajne ;) Alice całkiem pewna siebie, ja na jej miejscu bym umarła tam u Gatesa, a ona na spokojnie i jeszcze ma na tyle jasny umysł, żeby być sarkastyczna.. Mocna jest ;p Czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńkoooooooooocham Alice i Briana... Są tacy słodcy, że jak o nich czytam to mam banana na twarzy.
OdpowiedzUsuńAlice, nie ładnie włamywać się do cudzego domu :P Haner nie wie jak się używa klucza? Jak sobie wyobrażę Briana takiego mokrego i w ręczniku to coś mnie trafia. Ręcznik poczuł grawitację :P Haner się rumieni. To musiało być słodkie. U mnie rumieniec wygląda tak, że robię sie cała czerwona włącznie z uszami i kciukami. Naprawdę nic ciekawego :D
Jakbym miała sposobność dotknąć gitary Gatesa to by mnie solami trzeźwiącymi nie ocucili.Dziwię się, że Ali utrzymała się na nogach.
Dobra kolacja fundamentem każdej randki. Pod warunkiem, że nie zawiera ona czosnku.
Chemia... Osobiście uważam, że tych dwoje jest na prostej drodze do czegoś więcej. I pytanie odcinka- ALI CZEMU PRZERWAŁAŚ BRIANOWI? Mógł coś ciekawego powiedzieć. Łapanie za łapkę taaaaakie słodkie. Prawie widziałam ten koci uśmieszek Hanera :P No cóż Iskierka wie jak go omotać wokół palca.
Rzucam historię w diabły i siadam do kompa. bo dodałaś odcinek. Demoralizujesz mnie :D <3 :*
Hope
Ojejku jak romantycznie :33
OdpowiedzUsuńoj Kasiu, temperamentna ta Alice:)
OdpowiedzUsuńKurcze fajna randka ;) A Gates jaki cwaniak z tymi drinkami ;) I jak moglaś przerwać w takim momencie ja się pytam?! Wyczuwam jakieś hot akcje :P Już chcę następny odcinek
OdpowiedzUsuńOkej melduje się i ja!! Czyli Alice. Mhhhhhhhhhhhhhh dziękuję za ten cudowny odcinek!!!!! Kochana ma Kasiu!!! Umarłam i poszłam do mojego Gatesowego nieba!!! Mam swoje A Little Piece of Haeven!!!! Kocham Cię!!! Za każdym razem myślę, że już osiągnęłam ten szczyt radości, a Ty zabierasz mnie wyżej i wyżej!! Nawet nie wiesz jak mi to było dziś potrzebne!! Dziękuję! To słowo chyba będzie się tu dość często pojawiać. Kocham to jak oddajesz Alice, czasami jakbym widziała siebie. Naprawdę!! Trochę rozumiem Alice i to jej zaplątanie w życiu. Widać o kim myślała i gdzie zawędrowała. Oczywiście, że do Gatesa, którego drzwi stały przed nią otworem. Potrafię sobie wyobrazić ten jego piszczący głosik, gdy śpiewał. Asia Lubi<3 Mhhhhh ja bym chyba zemdlała jak by tak stanął przede mną w tym ręczniku. A ona sobie nic z tego nie robi, on udaje pewnego siebie :) Mhhhhhhhhh i to co potem :) Że niby Alice nie zemdlała?? Nie zawstydziła się??? Tylko on??? Powinna dostać za to Oskara, naprawdę!! Mhhhhh gitary Gatesa, choćby tylko dotknąć. Granatowa koszula też spoko. Synio zdecydowanie zabiera Alice na randkę!! No ona na pewno nie oprze się przejażdżce Harleyem. Trafił swój na swego. To musiało być ekscytujące przeżycie. Własna knajpa na wyłączność zawsze spoko. No w sumie miał rację, bo tak co chwilę ktoś by im przeszkadzał. Tak tak włoskie jedzenie!!! I mój ulubiony sok!!! Ali ma dla Synia prezent!!! Troszkę się zdziwił, ciekawe co powie jak przeczyta książkę??? Niedobry Brian znowu ją upija!!! Ma w tym jakiś cel??? Wohooooo Haner chce czegoś więcej???? Czegoś więcej niż gierki i przekomarzanki??? Polać mu!!! Cholera nie może, bo prowadzi! I zabrał ją na spacer po plaży!!!! Kto mnie weźmie??? Fajno, że Bri się spytał co jest między nimi. To dobrze o nim świadczy, że chce grać w otwarte karty. Z kolei Ali chyba trochę się boi i kluczy. Ojej Synio się zasmucił!!! Ali masz mu zaraz powiedzieć, że on jest dla ciebie jak narkotyk! A może właśnie tego się boi. Ten pocałunek na plaży to takie bhvnjdsklm. dnmngvbhjklfvdcbnckjgvmn smvb nbmb nmb,vn!! Widać, że miedzy nimi aż wrze. Ali łapie go za rączkę, so sweet!! Tylko Brajcio coś szybko się do domu zwija i tylko buziak w policzek. Tak się nie żegnamy panie Gates. To z tą dedykacją to jest cudowne, wspaniałe i w ogóle AMAZING!!! Aż mi łezki poleciały. I to, co później!! No właśnie co później!!! Z niecierpliwością czekam na nexta!!! AMAZING I TYLE!!! Napisałabym więcej, ale Ty mi tam zasypiasz. Kocham i dziękuję <3
OdpowiedzUsuńTwoja Joan <3
Ale romantycznie! A ta dedykacja świetna! Oby to toczyło się dalej i dalej ^^
OdpowiedzUsuń