poniedziałek, 17 grudnia 2012

9. Don't stop the party !

Walnę dedykację, a co tam  ! Przede wszystkim dla mojej kochanej Martynki, za to, że wiedziała doskonale jak mi dzisiaj poprawić humor , dziękuję ! Dla Joanny, za gorący odcinek, na który tak czekałam ;* Dla Mart, bo mam tu coś dla ciebie słoneczko ;* Dla Hope, Vis , Fallen, bo wciąż czytacie i jesteście ze mną, dziękuję !

Przeszłam przez mieszkanie jak huragan. Od dawna nie byłam na żadnej domówce, więc desperacko rozpoczęłam misje : odpowiednie ubrania, makijaż, fryzura. Czuję, że będzie ciężko. Domówka u Johnnego Christa, to przecież jakiś obłęd! W amoku nie zauważyłam nawet, że Alice przyglądała mi się dłuższą chwilę.
-A gdzie to się panienka wybiera, hm? - Rozsiadła się w moim ukochanym, czerwonym fotelu.
-Chyba " wybieramy". Gates nic ci nie mówił? - spytałam zdziwiona.
-Ale o czym?
Zrobiło mi się trochę głupio. Dlaczego Haner o niczym jej nie powiedział? Miałam tylko nadzieję, że nie zamierza wystawić Ali i przyprowadzić ze sobą jakiegoś pokemona, bo nie wytrzymałabym tego! Nagle zadzwonił jej telefon. Obserwowałam ją z uwagą. Najpierw uśmiechnęła się radośnie, a potem zrobiła się taka nieobecna.
-Jasne, rozumiem - powiedziała, rozłączyła się i rzuciła telefon na łóżko.
-Kto dzwonił? - spytałam.
-Haner. Mieliśmy dzisiaj iść na randkę, ale to odwołał. - Kiepsko udawała, że wcale jej to nie obchodzi, a ja cholernie się bałam, że potwierdzą się moje domysły. Chyba zamorduję tego dupka własnymi rękami, jeśli zobaczę go dzisiaj z jakąś lafiryndą - Więc Nicki, dokąd się wybierasz?
-No, ten... spotykam się z Mattem - powiedziałam i odwróciłam się do niej plecami. Nie chciałam, żeby było jej przykro.
-Z samym Mattem? - Nie tak łatwo było oszukać Alice. Podeszłam do łóżka obok fotela i klapnęłam na nie ciężko.
-Nie... z całym Avenged Sevenfold. Myślałam, że Gates cię zaprosi... - Widocznie zrobiło jej się smutno, więc dodałam - Alice, jeśli chcesz to zostanę z tobą w domu. Każda imprezka bez ciebie jest stracona.
-Nicki, głuptasie, masz tam iść z Mattem, rozumiesz? Nie przyjmuję sprzeciwów! - Dała mi całusa w policzek - Pójdę już do siebie.

Zdecydowałam się na granatową bluzkę z ćwiekami i skórzane spodnie. Powinno być dobrze. Włosy ułożyłam jak na co dzień, przyrumieniłam policzki i pomalowałam oczy na ciemno. Usłyszałam pukanie do drzwi o 19.49, więc zbiegłam na dół i otworzyłam.
-Co ty tu robisz tak wcześnie? - zdziwiłam się widząc Shadsa 11 minut przed czasem.
-Po prostu nie mogłem się doczekać, kiedy cię zobaczę - powiedział uwodzicielsko i obrzucił mnie spojrzeniem od stóp do głów - Ale z ciebie kociak - Posłał mi TEN uśmiech.
-Mam nadzieję, że to komplement? - Ni stąd ni zowąd znalazłam się w jego muskularnych ramionach.
-No pewnie - Musnął ustami mój policzek - Jedziemy?
Prawie zapomniałam przez to wszystko o sytuacji z Alice.
-Matt... nie chcę się wtrącać, ale myślałam, że Brian zaprosi Alice...
-Właśnie tu jedzie. Tylko miał gdzieś wstąpić po drodze, szczerze to wydaje mi się, że chciał z nią pobyć jeszcze sam na sam, wiec zwijamy się i damy im te 11 minut, co ty na to? - Odwrócił mnie w stronę wyjścia.
-Ale jak to? Nic z tego nie rozumiem...
-Nie staraj się zrozumieć kocurku, Synyster Gates to nie ksywa, to styl życia - zaśmiał się i otworzył mi drzwi od strony pasażera.


Chwilę później znów rozległo się pukanie do drzwi. Alice powlokła się na dół, pomrukując :
-Czego zapomniałaś? Nie wygłupiaj się z tym pukaniem .. - i otworzyła drzwi, za którym stał on.
-Jeszcze nie gotowa? - spytał i przyjrzał jej się badawczo.
-Co ty tu robisz? - Otworzyła oczy ze zdziwienia.
Przed nią w cudownej , czarnej koszuli z idealnie podwiniętymi rękawami,. zwichrzoną fryzurą i uroczymi rumieńcami stał Syn.
-No jak to co? Jedziemy na imprezę, nie?
-Myślałam, że odwołałeś nasze dzisiejsze spotkanie?
-O cholera..Alice, źle mnie zrozumiałaś. Przesunąłem randkę na inny termin, z powodu dzisiejszej imprezy u Johnnego, o której myślałem, że powiadomiła cię Nicki - powiedział ze zdezorientowanym wyrazem twarzy.
-Niby mi mówiła, ale wiedziałam, że jestem zaproszona.
-To chyba jasne, że nigdzie się bez ciebie nie ruszam - powiedział flirciarsko i pogłaskał ją po policzku - No już, biegnij się przebierać, już jesteśmy spóźnieni!
Szybko wyszukała w szafie ubrania na dzisiejszy wieczór. Pośpiesznie się przebrała, zmierzwiła włosy i pociągnęła usta czerwoną pomadką. Wtedy usłyszała za swoimi plecami lekkie westchnienie. Odwróciła się energicznie.
-Od dawna mi się przyglądasz? - spytała i wymierzyła mu cios w ramię.
-Na tyle długo by zobaczyć najseksowniejszą pupę na świecie - powiedział i wpił się w jej usta. Długi namiętny pocałunek, niekończące się tematy rozmów. Czas w jego towarzystwie płynął wyjątkowo szybko. Tak szybko, że nawet nie zauważyła, że zaledwie dwadzieścia minut później byli już na miejscu.


Dom Johnnego był cudowny! Z zewnątrz to ogromna willa, w środku wystrój również powalał na kolana. Ogromne okna, ściany w różnych kolorach, wielkie, skórzane kanapy, a po środku salonu gigantyczny barek. Tego akurat można się było po nim spodziewać. Impreza szybko się rozkręciła. Zacky cały czas obskakiwał Alexis, a ona rozwodziła się nad tym , jaki jest cudowny. Miała rację. Był dla niej na prawdę dobry. Mówił o niej w taki piękny sposób, cały czas trzymał ją mocno za rękę i wpatrywał się w nią jak w obrazek. Bardzo im zazdrościłam. Taka miłość zdarza się raz na całe życie. Oni już siebie znaleźli i to dawno, a ja krążyłam od pomyłki do pomyłki i szanse na znalezienie idealnego faceta zacierały mi się we mgle. Obserwowałam też z uwagą , jak Johnny delikatnie muska dłonią Mart, jak ją zaczepia, jak przysuwa się coraz bliżej niej. Patrzyłam jak ona się rumieni, jaka jest urocza, kiedy Johnny rzuca na nią swój urok. Pasowali do siebie, na prawdę. Słodkie są takie początki, kiedy jedno i drugie dobrze wie czego chce, jednocześnie jest zbyt nieśmiałe, żeby zrobić krok naprzód. Mam nadzieję, że Johnny wreszcie się przełamie, w końcu Mart jest dla niego stworzona. Gates polewał Alice jednego drinka za drugim i pożerał ją wzrokiem. To zabawne, że dwójka tych wariatów jeszcze nie poszła na całość. Spodziewałam się, że Gates będzie chciał szybciej zaciągnąć Ali do łóżka. Ale nie zrobił tego. Zachowywał się jak normalny facet, nie żaden playboy. Stopniowo ją zdobywał, a ona z każdym jego słowem wpadała w to jeszcze mocniej. Finał mógł być bardzo ciekawy. Z drugiej strony miałam przed sobą Jimmiego, niczym niezobowiązanego, szalonego, wolnego. Zawsze marzyłam o wolności, teraz nie wiedziałam, czego bardziej chcę. I właśnie wtedy poczułam ciężką dłoń na moim kolanie i gorące usta na szyi. Chyba już wiedziałam...
-Zatańczymy? - spytał Matt , a ja bez słowa ruszyłam za nim na środek pokoju.
W nasze ślady od razu poszli Alice i Gates, Zacky i Alexis. Jimmy nie rozstawał się z butelką, a do mnie dobiegała rozmowa toczona między nim a Gatesem przy stole.
-Sulivan, może czas by znaleźć dziewczynę, hm? - spytał do Haner.
-I kto to mówi, wiecznie wolny strzelec !- prychnął Jimmi i polał kolejną kolejkę.
-Wszystko się zmienia.. - wymownie objął Alice ramieniem.
Zauważyłam, że mimo wszystko Jimmy był cholernie samotny. Matt chyba szybko zorientował się o czym myślałam.
-To Jimmy pisze te wszystkie smutne piosenki. Wiesz, on chyba sobie nie radzi. Mimo, że wciąż mówi, że wszystko jest ok, to widać, że jest mu źle.
-Każdy potrzebuje miłości...
-Do tej pory byliśmy takimi Trzema Muszkieterami, on, ja i Gates, wiecznie wolni wariaci, ale teraz Brian ześwirował na punkcie Alice, a ja...
-A ty? - Spojrzałam w najpiękniejsze na świecie, kocie oczy.
-A ja zwariowałem na twoim punkcie. I będę czekał tak długo, jak tylko będziesz tego potrzebowała.- Musnął ustami moją szyję i przyciągnął mnie mocniej do siebie. Poczułam ciepło bojące od niego i wtuliłam się w muskularne ramiona. Byłam tutaj taka bezpiecznie.
Potem szaleliśmy na parkiecie salonu Johnnego i piliśmy na umór. Impreza przeniosła się do kuchni, potem do przedpokoju. Zacky poszedł odprowadzić Alexis około trzeciej, zataczając się,ale jeszcze podtrzymując kompletnie pijaną Alex.
-Paaaa! - krzyczała Alexis, prawie się przy tym wywracając. Złamała obcas swoich cudownych butów z ćwiekami i kompletnie się rozryczała.
-Kochanieee, nie przeeejmuj się, kupimy nowe - Zacky przytulił ją i wziął na ręce. Do był dobry pomysł, nie uszłaby sama nawet dziesięciu metrów.
-Obiecujesz? - Zrobiła smutną minkę.
-Kupimy nawet dwie pary, tylko nie płacz.
Jimmy usnął na kanapie, ale nikt nie zamierzał go budzić. Nasza czwórka z butelkami w rękach ruszyła do domu, coś czuję, że chłopaki zostaną dzisiaj u nas na noc. Johnny ogarnął Mart ramieniem, kiedy się z nami żegnali.
-Było cudownie, dziękujemy Johnny - powiedziałam i ciągnięta za rękę przez Matta zdążyłam tylko dać Mart buziaka w policzek na pożegnanie.
Odwróciłam się jeszcze na chwilę i co ujrzałam? Jak ręka Sewarda objęła kruchutką Mart w talii, a druga dłoń uniosła jej podbródek do góry. Pocałował ją tak, jak jeszcze nigdy jej nie całował !
-Patrz, Matt ! - Pociągnęłam Shadsa za rękaw, a on tylko się uśmiechnął.
-No wreszcie nasz Johnny się odważył. Teraz to już pójdzie im z górki - powiedział.
-Matt...- Wtuliłam się w jego ramię.
-Słucham kocurku?
-Pocałuj mnie - powiedziałam, a on wyraźnie się zdziwił - Wiesz, tak żeby nam też poszło z górki.
Uśmiechnął się, ukazując swoje cudowne dołeczki w policzkach i właśnie ten szczęśliwy uśmiech chwilkę później poczułam na swoich ustach.

8 komentarzy:

  1. Jimmy nie smuć się. Przytulę cię jak chcesz.
    Ale tam na poważnie.
    Czekałam na ten odcinek chyba ze 100 lat, ale teraz mogę stwierdzić, że było warto. Nie wiem jak Nicky, ale ja zawsze robię bałagan jak się szykuję na imprezę. WIELKI BAŁAGAN. A jako, że nie lubię bałaganu to nie chodzę na imprezy.
    Opisujesz Johnnego jak jakiegoś króla domówek. Jeśli chodzi o ilość alkoholu wypitego na imprezie to Johnny może być nawet bogiem domówek :P
    "Synyster Gates to nie ksywa, to styl życia" Człowiek leży na podłodze i się śmieje, bo inaczej nie można. Matt do Nicky kocurku. Awwww A ona do niego "pocałuj mnie". Trafiłam do mojego osobistego, opowiadaniowego nieba. Niech Chris idzie do diabła, bo nadchodzi Shadows!! Roooomans czujęęe!!
    Hope

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuuuuję bardzo za dedykację <3 A co do odcinka - mrę. :3 No świetny jest ;) Już w myślach układałam hejterskie poematy na Briana, bo jak tak można Alice wystawić; ale gdzieś tam w głębi chciałam wierzyć, że on coś jednak wykręci i nie zapomniał o niej ;) Bo przecież "Synyster Gates to nie ksywa, to styl życia" - cytat odcinka :D Alice to ogólnie miszczu, w takim ekspresowym tempie się wyszykować.. A Brian oczywiście nie mógł spokojnie poczekać za drzwiami, gdzie tam - u Alice ciekawsze widoki ;) Za ten fragment o Alexis i Zackym mam ochotę Cię ozłocić. Dziękuję, dziękuję, dziękuję :3 Jest idealny. Magiczny :3 Tak łaadnie napisałaś o ich miłości, że aż mrę tutaj *-* No i Christ z Mart jak fajnie, też będzie fajna para. Słodziaki ;) Alice z Brianem to wiadomo, uwielbiam ich jako parę, Nicky i Matta tak samo, a biedny żuczek Jimo sam, samiutki :c Znajdź mu jakąś dziewczynę, proooszę! A końcówka - boska! Alexis napruta jak meserszmit i opiekujący się nią Zacky :3 I kupi jej nowe buty! Facet - marzenie <3 I Johnny pocałował Mart, jak słodko! I Nicky z Shadsem.. Nie no, dziś to mi tak poprawiłaś humor tym odcinkiem, że aż ooooo :D Dziękuję jeszcze raz i czekam na kolejny ;) <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam cię!
    Tak się cieszę, że w końcu ktoś pisze o moim cudownym Shadowsie <3
    To opowiadanie jest cudowne!
    Mam nadzieję, że będzie bardzo dużo odcinków :3

    Shads :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten odcinek jest świetny ?! On jest cudowny, wspaniały i wgl naj naj naaaaaaj <3 Ktoś dziękuje za dedykację, ale nie powiem Ci kto ! Misiuu, świetne ! :*

    OdpowiedzUsuń
  6. "Synyster Gates to nie ksywa, to styl życia".
    Turlałam się ze śmiechu na podłodze! ..prawie uderzyłam o kant drzwi! Twój odcinek był dla mnie niebezpieczny! BOSKI Matt i Brian ruszyli do akcji... Mhmmmm CHRIST??!?!?!? o tak^^. Mam dziś schizeee.... Kocham twój blog. (to moje pierwsze miłosne wyznanie, doceń) ;DDDDD Pisz szybko!!! Nie mogę się doczekać wariatko, dalszej części;)
    ~Fallen

    OdpowiedzUsuń
  7. ...
    I dlaczego mi smucisz Jimmy'ego?!

    OdpowiedzUsuń
  8. Gatesowe AMAZING!!!!! Z resztą Ty nigdy nie piszesz inaczej! Świetny jest ten odcinek!! Szkoda mi się Ali zrobiło na samym początku. Niby udaje, że nic się nie stało ale widać, że to ją ruszyło. Nicki się wystroiła mhhhhh. Shadsio przed czasem, no proszę! Jego reakcja na widok Jenny to tylko wypada awwwwwwwww napisać <3 Asia lubi!! A jeszcze jak porwał ją w ramiona to już w ogóle AMAZING!!! <3
    "Nie staraj się zrozumieć kocurku, Synyster Gates to nie ksywa, to styl życia" to jest po prostu kwintesencja tego odcinka!!! Utrafiłaś w samo sedno :)
    Alice i Gates są siebie warci. Ale się dogadali!! Chciałabym zobaczyć jej minę, na jego widok!! I to jeszcze w wersji, którą Asia lubi najbardziej mhhhhhhhhhhhhh <3 A to ci Synio podglądacz!! Ale zachwycony podglądacz, więc mu chyba darujemy <3 Co on robi tej Alice?^^ Zacky i Alexis są po prostu słodcy, normalnie para idealna!!! Christ i Mart też, takie nieśmiałe podchody mhhhhh. Proszę, proszę jak to Brian pomału zdobywa Ali. Shads też nie próżnuje <3 Tańce przytulańce, to jest to!! Jimmy biedaczek coś smutny!! Trzeba mu jakąś porządną dziewczynę znaleźć. Mhhhh to, co Matt powiedział Nicki to było słodkie! Fajnie, ze daje jej odczuć, że jest dla niego ważna. I nie naciska na nią, bo wie co się wydarzyło w jej życiu. Polać mu za to!! Zacky, Alexis i scena ze szpilkami po prostu mistrzowska!!! Uśmiałam się do łez!!! Dobrzy są! Gnomi Lord w końcu obdarzył Mart nieziemskim pocałunkiem!!! Chwała mu za to!!! Jemu też polejemy, a co!!!! No i Nicki zaczyna w końcu podbijać do Shadsa!!! No to teraz na pewno będą mieli już z górki!!!! Odcinek przecudowny. Więć pisz Kocurku, bo czekam na następny!!!! Uszczęśliwisz nieudolnego grafomana, któremu ostatnio idzie coraz gorzej. Całe szczęście u Ciebie Amazing, jak zwykle <3
    Twoja, ostatnio cały czas smutna Joan

    OdpowiedzUsuń